Uśmiechnął się, wręcz lekko zarumienił, a po drobnej uwadze przestał się bujać, na co ja odwzajemniłam wyraz twarzy pana błękitnookiego.
— Zabawa w "bardzo bardzo"? Co my, kurwa, przedszkole? — mruknął cicho, opuszczając wzrok, a ja w odpowiedzi prychnęłam. Znalazł się, dorosły i poważny Nivan Oakley. — Blizna? Długa historia, mógłbym spytać się o to...
— Ale ja zadałam pytanie pierwsza — warknęłam, przerywając mu, jak robią to psy podczas zabawy i uśmiechnęłam się chytrze. Niv, przecież oboje doskonale wiemy, że i tak bym nie ustąpiła, a ty po prostu nie masz wyboru.
Chłopak wydął wargi niezadowolony z rozwoju sytuacji, prychnął, warknął lub po prostu westchnął.
— Miałem kiedyś kolczyk. No i dużo się... prałem? Z innymi. Wiesz, po przyrce za szkołą, na solo, bo co ty taki kozaczek jesteś, że mi będziesz mówić, że moja kanapka jest gorsza od twojej, ty chuderlawy stulejarzu — stwierdził, a ja podniosłam brew i pokręciłam głową. No tak, chłopcy, Foma też często wracał do domu z, delikatnie mówiąc, rozkwaszonym nosem. — No i raz mi pewien pan siadł, a raczej ja jemu, nie wiem, nie pamiętam, o co poszło... — Przerwał na chwilę i podrapał się po karku, spoglądając na blat stołu, a ja założyłam nogę na nogę i przyglądałam mu się z zainteresowaniem, czekając na więcej informacji. — No i co... No i niefortunnie mnie zahaczył i wyrwał. Koniec anegdotki. A jak z tobą? — zapytał, a ja parsknęłam śmiechem, słysząc pytanie.
— Ta? — powiedziałam, pukając w prawą brew, a Nivan pokiwał głową. — No cóż, nie tak interesująco jak u ciebie. Poślizgnęłam się i zahaczyłam o kant łóżka — odpowiedziałam szczerze, wzruszając przy tym ramionami. — Z żadną dziewczyną o chłopaka się nie biłam, przykro mi — stwierdziłam, uśmiechając się szeroko. — I od tego czasu chodzę w kapciach. Lub skarpetkach antypoślizgowych, jak dziwnie to nie brzmi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz