wtorek, 5 grudnia 2017

Rewolucja cukrowa [6]

Moje wspaniałe plany, moje zyski, moje przyszłe bogactwo i tłum panien przy stopach miały zostać zaprzepaszczone przez tę jedną, małą dziewczynkę? Któż to wymyślił! Pani Wandziulo, nie ma pani serca, ja tu się narażam, stawiam wszystko ładnie i jasno, zapewniam pani ubezpieczenie i całodobową opiekę, a panienka jeszcze śmie mi wyjeżdżać z trzydziestoma procentami?!
Mina zbitego psiaka, tak idealnie wyćwiczona przez te lata, bo może coś z uroku osobistego jeszcze mi zostało. Nie sądziłem, że będę musiał się aż tak płaszczyć przed moją drogą blondynką.
— No dobrze, dwadzieścia procent za tę obronę w razie wpadki. — Przewróciła oczami z rozbawieniem, lekkim oburzeniem i figlarnym uśmiechem na twarzy. Również i ja się wyszczerzyłem, tak bardzo zadowolony z faktu, że udało mi się wywalczyć te ceny. — Oj, Niv, nawet nie wiesz, jak bardzo ciebie lubię — dodała po chwili, opierając się delikatnie na piąstce. Niesforne pasemko opadło swobodnie na jej twarz, a ja musiałem przyznać, że ten widok niezwykle cieszył oko. Wręcz rozpływałem się nad rozanieloną Wandzią. Mimo nietypowych rys była niezwykle urokliwą młodą damą, mimo blizny na brwi wyglądała jak lalka z porcelany, mimo tego, jak powoli gasła w oczach, dalej była najjaśniejszym punktem na nieboskłonie.
— Tak bardzo, jak ja ciebie? — Ponownie odchyliłem się na krześle, zacząłem bujać, jakbym wcale się nie bał, że za chwilkę runę do tyłu, a moja głowa nie wyjdzie z tego cało, chociaż już wielokrotnie tak się działo. Brwi dziewczyny powędrowały do góry. — No co, miałem się dopytywać jak bardzo, czy może znowu zacząć o sobie mówić jak o którymś tam nowym cudzie świata? Co jak co, ale do tego punktu samouwielbienia jeszcze nie dotarłem. — Wydąłem usta i cicho chrząknąłem, słysząc, jak bardzo pretensjonalnie to zabrzmiało. — To znaczy... Tak, też cię lubię, Wandziu. Też nawet nie wiesz jak bardzo. — Wręcz czułem, że nawet uszy mam czerwone i w akcie czystego zdenerwowania, począłem trzeć energicznie nadgarstek prawej ręki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis