— A co dostanę w zamian? A więc... Chyba w to wchodzę. Potrzebuję tylko przemyśleć ryzyko. — Uśmiech majaczył na jej twarzy, w oczach błyszczało to, czego pragnąłem. Zgoda bez stawiania większego oporu, lekkie uniesienie brwi i to mruganie, jak popierdolona. Miałem ją.
— Co dostaniesz w zamian? — Ściągnąłem brwi i zbliżyłem się do niej jeszcze ociupinkę, sprawiając, że jeszcze chwila i stuknęlibyśmy się nosami, czołami, czymkolwiek. Złożyłem usta w lekki dzióbek, podczas gdy Wandzia zdecydowała się spojrzeć na mnie jak na skończonego oszołoma, jak zazwyczaj, zresztą. — Uścisk dłoni prezesa? Całus w nosek na powodzenia? Dwadzieścia procent zysków? — Na te słowa przewróciła oczami i powróciła do dawnej pozycji, prychając cicho, ja sam natomiast zaśmiałem się nieco za głośno, zwracając na siebie uwagę osób, które siedziały kawałek od nas. — No dalej, Wandzia, niczego nie stracisz! No, a jak już się zdarzy, że nas przyłapią — mówiąc, specjalnie przedłużyłem „a” — zakują w kajdany i wpakują do ciemnego lochu, a Mińsk będzie śmiał się ze swoim świeżo wyrobionym ABS-em, to cię z tego wykaraskam i przyjmę z honorem dodatkowy łomot. Wiesz, wtedy będzie jeszcze bardziej, jak ten super hero, ratuję damę z opresji, te sprawy. — Odchyliłem się na krześle i oparłem butem o stół, jakoś mało robiąc sobie z tego, że nie powinienem tego robić. — Tylko czekać aż o mnie komiks zrobią, historię napiszą, albo w ogóle film ogarnął, byle aktor, chociaż mi trochę dorównywał w skali bycia hottie.
Wzrok mówiący tylko „Oh Nivan, jesteś takim narcyzem”, pokręcenie głowa i śmiech.
— No już, dawaj, wstawię się za ciebie, jak coś, panno Wando Przewalska. — Założyłem ręce na piersi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz