Wstał z krzesła, chichocząc pod nosem, na co ja ponownie prychnęłam. Bo w końcu nieładnie tak straszyć ludzi! Podszedł do mnie, a ja odwróciłam wzrok i kolejne łezki spłynęły mi po policzku. Bo jak tak mógł? Jego ręce otoczyły mnie powoli, po czym przyciągnął do siebie, a ja schowałam się w jego objęciach, przykładając twarz do umięśnionej szyi. Pachniał rumiankiem, delikatnymi ziołami, słodko i tak ładnie.
— Ej, mała, no nie płacz, no. Przepraszam. — Potarł dłonią moje plecy i zaczął się kołysać uspokajająco, a ja poddałam się ruchom chłopaka, który cały czas powstrzymywał chichot. — Wandziu, przepraszam.
— Jesteś okropny — powtórzyłam cicho, choć doskonale wiedziałam, że jak okropny by nie był, tak po prostu go uwielbiałam.
Odepchnęłam Niva delikatnie, chcąc wydostać się z objęć. Chłopak parsknął, tak ładnym, śmiechem, a ja uderzyłam go w klatkę piersiową i prychnęłam.
— Wiem, wiem, to nie nowość. — Puściłem mnie w końcu i pokręcił głową z niedowierzaniem. — Co mam zrobić, żeby grzechy zostały mi wybaczone? Hmm? — zapytał, pochylając się w moim kierunku, by spojrzeć w moje oczy, i przekręcając głowę w prawo.
Spojrzałam na sufit, zastanawiając się.
— Hm... — mruknęłam. — Może... czekolada? I wyjście do kina na jakiś dobry film, a później na kawę i ciastko? — zapytałam, a na moją twarz powrócił uśmiech. — I dodatkowe pięć procent — dodałam po chwili, pokazując chłopakowi język.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz