niedziela, 10 grudnia 2017

Od serca [1]

Dni mijały szybko. Foma był cichy, coraz cichszy, Dexter cały czas go ganiał, a on tylko odmrukiwał coś pod nosem i ponownie znikał, najczęściej z wszelakimi dokumentami pod pachą. Zagubiony w swoich własnych myślach, ucichł zdecydowanie, włosy wydawały się coraz bardziej potargane. Coś się działo. Czułam to ja, czuł to pan Davon, cały samorząd, nauczyciele i sam Foma.  Pachniał dużą ilością kofeiny. I czasami papierosami.
A u mnie było nawet... dobrze. Ból głowy zniknął. czułam się trochę żywiej, nogi się nie trzęsły tak bardzo, jak kiedyś, dłonie też się uspokoiły. Szłam przez korytarz akademika, zmierzając do łazienki z kosmetyczką, ręcznikiem i piżamą, bo słońce zaszło już za horyzont, a ja po prostu nie miałam co robić, więc wskoczenie w ciepłe kapcie i zejście do świetlicy na seans jakiegoś słabego romantycznego filmu. Idealnie.
— Hej, Wanda! — Moje imię, szybkie odwrócenie się w stronę dźwięku i ujrzenie... Hanabi. Tak, Hanabi, tej dziewczynki, z którą pojawiłam się w szkole. Uśmiechnęłam się szeroko. — Śmieszna sprawa, bo zaczęłam go jeszcze w zeszłym roku, ale egzaminy, potem bal, nie było czasu skończyć. Mimo wszystko cieszę, że się udało! — Wyciągnęła obraz. — Jest dla ciebie!
Oh.
Obraz z moją podobizną. Odłożyłam swoje rzeczy na podłogę, wzięłam delikatnie płótno od dziewczyny, dalej zszokowana tym, co dla mnie zrobiła.
— Dziękuję... — mruknęłam, uważnie przyglądając się namalowanej blondynce. Mnie. — Nie spodziewałam się, serio, dziękuję... Skąd pomysł? — zapytałam się, podnosząc wzrok na dziewczynę stojącą przede mną. Uśmiechnęłam się szeroko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis