niedziela, 10 grudnia 2017

Rewolucja cukrowa [14]

Tak, zdecydowanie było warto. Oczy jak denka od słoików, przerażenie wymalowane na twarzy i łzy w oczach, chociaż tego ostatniego wywoływać nie chciałem i powoli zaczynałem tego żałować.
Ukucnęła przy mnie, dotknęła policzka, a mnie przeszedł dreszcz. Dziwny, niepokojący dreszcz.
Dreszcz, którego czuć nie powinienem.
Jej słowa bawiły mnie, a jednocześnie sprawiały, że robiło mi się cieplej na sercu. Martwiła się. Tyle mi wystarczało do rozpuszczania się jak czekolada na słońcu.
Więc uśmiechnąłem się parszywie, lisio, bo nie chciałem już dłużej doprowadzać jej do istnej rozpaczy, a ta łapiąc, co się dzieje, odskoczyła ode mnie z oburzeniem na twarzy, piskiem i buntem trzyletniej dziewczynki, która tupie stópkami, gdy ma czegoś dość.
— Jesteś okropny! — pisnęła, wycierając buzię, a ja chyba zrozumiałem, że to było trochę za dużo. Nieco przegiąłem pałę, czara się przelała.
Więc podniosłem się z krzesła, uśmiechając się delikatnie i objąłem ją, chichocząc pod nosem, mimo że nie powinienem.
— Ej, mała, no nie płacz, no. Przepraszam. — Zacząłem trzeć dłonią jej plecy, bujając się, śmiejąc się i nie dowierzając, że byłem aż tak dobrym aktorem... Żart to po prostu dziewczyna była bardzo wrażliwa. — Wandziu, przepraszam.
— Jesteś okropny — powtórzyła z grymasem, który dostrzegłem, gdy lekko ją od siebie odsunąłem. Uderzyła mnie delikatnie w pierś, a ja prychnąłem, kręcąc głową.
— Wiem, wiem, to nie nowość. — Puściłem ją, dalej kręcąc głową z niedowierzaniem. — Co mam zrobić, żeby grzechy zostały mi wybaczone? Hmm? — Nachyliłem się lekko, by moja głowa znajdowała się na jej poziomie. Była niższa, różnica nie była jakaś wielka, ale była.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis