niedziela, 17 grudnia 2017

Klęska głodu [0]

Niepewnie wychyliłem głowę zza futryny i rozejrzałem się po korytarzu. Czysto. Ostrożnie wyszedłem z mojego pokoju i ruszyłem powolnym krokiem w kierunku stołówki. W końcu, po paru dniach siedzenia w kokonie na moim nowym łóżeczku, zdecydowałem się, że wreszcie wyjdę i zapoznam się z resztą uczni. Że wreszcie pokonam wszystkie obawy przed kontaktem międzyludzkim i znajdę prawdziwych przyjaciół w innym świecie! Tak, to jest prawdziwy powód mojego wyjścia z pokoju i to wcale nie tak, że skończyły mi się zapasy jedzenia, które przywiozłem z Ziemi. To wcale nie było tak, po prostu nagle poczułem chęć zbliżenia się do tych ludzi, o ile oni w ogóle byli ludźmi... Ale do rzeczy! Słysząc głośne burczenie w moim brzuchu, które lekko przypominało dźwięk agonii surykatek, przyspieszyłem kroku. Chociaż to i tak raczej nie pomoże, bo za Chiny Ludowe nie pamiętam, gdzie to jest. Mimowolnie podrapałem się po głowie, chcąc przypomnieć sobie słowa Fomy, kiedy mnie oprowadzał po tym budynku. Hmmm... To w ogóle było w tym budynku? Ot zagwozdka. Rozejrzałem się jeszcze raz po korytarzu, szukając wzrokiem jakiejś mapki budynku. Ugh, mój brzuch wył coraz rozpaczliwiej, a ja stałem sobie i patrzyłem na tynk. Niepewnie ruszyłem przed siebie, kręcąc głową, jak kursant na prawo jazdy na głównym skrzyżowaniu i szukając wzrokiem kogoś, kto pomoże mi znaleźć tę głupią stołówkę. Oczywiście przez pierwsze dziesięć minut nie spotkałem żywej duszy, ale na moje szczęście wkrótce zobaczyłem dziewczynę z zielono-pomarańczowymi włosami. Wreszcie! Podszedłem do niej szybkim krokiem.
— Um, przepraszam. Czy wiesz może, gdzie jest stołówka? — zapytałem niewiasty, patrząc na nią błagalnym wzrokiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis