Resztę drogi spędziliśmy w ciszy.
— Witam w moim królestwie — oświadczył bez żadnych, ale to żadnych emocji, a ja drgnęłam. Bo w końcu przecież tylko żartowałam i on to wiedział. Otworzył drzwi, w których następnie mnie przepuścił. Weszłam do pokoju z opuszczonym wzrokiem. — Jestem wystarczająco szarmancki i dżentelmeński, czy może nie zadowalam szlacheckich czterech liter? — zapytał,
Podszedł do szafki, wziął latarkę i ukucnął przy łóżku w ciszy.
A ja stanęłam pod ścianą bez słowa, po czym zajęłam się rozglądaniem po pokoju. Nic nie mówiąc, bo w końcu mogłam powiedzieć jedno słowo za dużo. Wzięłam w końcu oddech, westchnęłam, uspokoiłam się, bo wkurzył się tylko na chwilę, prawda?
— Niv... — mruknęłam, podchodząc do niego i kładąc delikatnie dłoń na ramieniu chłopaka. — Przepraszam, nie o to mi chodziło, chciałam zażartować, a nie ciebie osądzać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz