środa, 20 grudnia 2017

Gdzie jest Gienio? [6]

— A u ciebie? Żyjesz, nie żyjesz, słyszałam, że ostatnio Mińskowi podpadłeś? — Przewróciłem jedynie oczami. Widzę, że już dosłownie każdy wie o mojej akcji, czy naprawdę informacje w tej szkole muszą rozchodzić się z aż taką prędkością? Gazetka? Długie jęzory? Czy może rzesza fanek już mnie śledzi i spisuje życiorys? Tak, z pewnością, wmawiaj sobie Oakley. — I proszę cię, Niv, prezentuj się jakoś i się nie garb, bo jeszcze wylądujesz na jakiejś wieży z dzwonem. A ja nie planuję być twoją cyganką, przepraszam. Nie ten typ urody. — Co za pyszny konus, puszy się i pręży, jak paw. Co za dzieciarnia.
— Nawet jakbyś ten typ miała, to bym nie brał. — Wiedziałem, że wszystko było dla śmiechu, ale coś we mnie strzeliło, chyba każdy tak czasem ma. Prychnąłem. Ni to z rozbawieniem, ni to z jadem. Z pewną dozą obojętności, znudzenia, lekkiego wkurwienia, bo tak. Nie wyprostowałem się, a zamiast tego odniosłem wrażenie, że jeszcze bardziej wygiąłem się w stronę ziemi. Dziewczyna nadęła policzki i zamilkła, widocznie urażona całą tą sytuacją, która miała być zabawna. Nie wyszło nam jak zazwyczaj. — Żyję, jak widać. Podpadłem, nie podpadłem, gorsze jest chyba to, że zjebał mi łatwy seks — bąknąłem, wspominając żyłę na mojej szyi, bo dyrektor włażący mi w paradę był naprawdę wkurwiający. Mogłem jeszcze wygrać zakład, zdobyć podziw i trochę kasy, ale nie, najlepiej urwać się pół godziny przed czasem.
Do tego te guziki przy jej koszuli. Pierdolone gówno nie chciało się odpiąć.
— Witam w moim królestwie — mruknąłem beznamiętnie, otwierając drzwi przed gościem i wpuszczając ją pierwszą.— Jestem wystarczająco szarmancki i dżentelmeński, czy może nie zadowalam szlacheckich czterech liter? — Zamknąłem drzwi i kucnąłem, by poświecić latarką pod łóżkiem. Po to głównie tu przyleźliśmy.
Delikatnie rzecz ujmując.
Wkurwiłem się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis