sobota, 23 grudnia 2017

Gdzie jest Gienio? [13]

Usiadł na łóżku, przeklął, warknął, a ja westchnęłam, przewracając oczami i spojrzałam na niego z podniesioną brwią. Bo przecież nie było co rozpaczać, na pewno to, co znaleźć się musi, znajdzie się za chwilkę. Pokręciłam głową, uśmiechnęłam się szeroko i usiadłam obok niego. A w tym samym momencie zadzwonił telefon chłopaka, który, gdy tylko spojrzał na wyświetlacz, rozpromienił się od razu, znowu miał ukochany błysk w oku i drobny uśmiech. Przeprosił mnie szybko, odebrał, a mi pozostało rozglądać się po pokoju niezręcznie, jak zawsze, kiedy ktoś odbiera telefon, a ty zostajesz całkowicie sama. No cóż.
Usłyszeć dane mi było tylko wypowiedzi Niva, oczywiście, ale to wystarczyło, by wywnioskować, że rozmowę toczy ze swoją mamą, która ewidentnie była wybawieniem, bo w pewnym momencie podskoczył jak oparzony, ruszył do plecaka i wyjął zgubę. Pluszową żyrafę, która ewidentnie już trochę przeżyła, ale jednak była zadbana, wytulona i wykochana. Uśmiechnęłam się szeroko, bo energia wstąpiła w niebieskowłosego, ponownie był tym wesołym Nivem, z którym się dogadywałam. Rozłączył się, telefon ponownie trafił do kieszeni, a on zamachał pluszakiem w moją stronę z szerokim uśmiechem, bardzo szerokim uśmiechem na twarzy. Parsknęłam śmiechem, widząc błysk w oku.
— Już wszystko dobrze? — zapytałam, gdy ten ponownie usiadł obok mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis