czwartek, 7 grudnia 2017

Czerwony jak... Cegła? Mak? Krew? [X]

Obserwowałam ją z zainteresowaniem. Widać było, że czuje się skrępowana faktem, iż musi o sobie mówić. W pewnym momencie dostrzegłam, że jej źrenice się rozszerzyły, co od razu zdradziło, że skłamała. Nie drążyłam tematu, ale odnotowałam ten fakt w pamięci. Mogła czuć się niekomfortowo przy mówieniu swojej prawdziwej historii albo specjalnie pomijała wybrane fragmenty. Mogła też zwyczajnie nie pamiętać, w wieku ilu lat została adoptowana, ale ten fakt wydawał mi się wyjątkowo podejrzany. Oczywiście, że zawsze są jakieś sieroty, ale ten zbieg okoliczności wydawał mi się jakiś dziwny. Dziewczyna po skończeniu swojej opowieści przez chwilę nic nie mówiła, unikając mojego spojrzenia. Zaczęła rozglądać się dookoła, zatrzymując oczy na niektórych książkach. Dzieje smoków i Anatomia gadów szczególnie ją zainteresowały. Mnie samej osobiście nigdy nie interesowały gady, ale kto co lubi. Najwyraźniej za kotami nie przepadała. Wydawała się przestraszona faktem, iż zmuszam ją do zwierzeń. Albo po prostu miała alergię na sierść, takiej opcji też nie wykluczałam. W końcu Hannah przerwała niezręczne milczenie:
— A więc...? Czy jest jakiś konkretny powód, dla którego miałam tu przyjść, czy mogę już iść? — czuła się albo znudzona tą sytuacją, albo, co bardziej prawdopodobne, przytłoczona. Raczej nie brałam pod uwagę faktu, że ma dużo pracy domowej. Skoro miała czas, żeby rano chodzić na spacery do lasu, to nie miała zbyt wiele zajęć.
Pstryknęłam palcami.
— Uwierzysz mi, jak Ci powiem, iż po prostu chciałam zawrzeć nową znajomość? — dziewczyna pokręciła głową — Tak myślałam — uśmiechnęłam się drwiąco.
Wpatrywałam się jeszcze chwilę w dziewczynę, po czym usłyszałam, to na co czekałam. Charakterystyczny dźwięk przelatującej nieopodal muchy. Popatrzyłam dziewczynie prowokująco w oczy. Zmrużyłam je, żeby jeszcze bardziej ją zdenerwować i przechyliłam głowę.
— A więc... — mruknęłam, specjalnie przeciągając każdą sylabę — Lubisz zwierzęta... — nie było to pytanie, bo doskonale znałam na nie odpowiedź. Sama sierść na spodniach dziewczyny sugerowała, że często z nimi przebywa. Skupiłam się na tym, żeby opuścić rękę w idealnym momencie. Bum. Moja dłoń spoczęła dokładnie na nieszczęsnym owadzie, który przelatywał obok. Cały czas patrzyłam jej przy tym głęboko w oczy.
— Ty... — Hannah wydawała się wściekła. Zaszczyciła mnie spojrzeniem świecących szkarłatnie oczu. Nie powiedziała nic więcej, ale zanim wyszła, zdążyłam zauważyć, że tęczówki na powrót przybrały szary odcień. Zdecydowanie coś było na rzeczy. Złapałam swój ogon i pogładziłam go delikatnie. Uśmiech tego wieczoru nie spłynął mi z twarzy, nadając mi wygląd opętanego detektywa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis