wtorek, 5 grudnia 2017

Barwne odnowienie znajomości [X]

— A ty Jocelyn, dobrze zapamiętałam? — spytała dziewczyna. Pokiwałam głową, nie wiedząc, co powinnam powiedzieć. — I dzięki, chętnie skorzystam z propozycji.
— Mam w pokoju, chodź — starałam się do niej uśmiechnąć, ale chyba marnie mi to wyszło. Szybko zarzuciłam próby. Chyba nie można na kimś zrobić dobrego wrażenia, po tym, jak upaćkało się go farbą. Westchnęłam i ruszyłam przed siebie. Z tego korytarza do mojej sypialni było dosyć blisko, przejście tam zajęło nam jakąś minutę i dwanaście sekund. Przez całą drogę nie wypowiedziałam ani jednego słowa, ale Vene to chyba nie przeszkadzało. Lustrowała otoczenie swoimi wielkimi oczyma, co jakiś czas zatrzymując na czymś dłużej wzrok. Co chwila oglądałam się w jej stronę, bo jej obecność była w pewien sposób urzekająca.
— Nie chciałam Cię ubrudzić — powiedziałam w końcu, powodując jeszcze bardziej niezręczną atmosferę między nami.
Zwróciła swoje oczy, które do złudzenia przypominały sarnie:
— Zdarza się.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc zamilkłam. Nie potrafiłam przejrzeć tej dziewczyny, a to nieco mnie fascynowało, a nieco irytowało. Zazwyczaj od początku znajomości miałam o kimś zdanie, a tej dziewczyny po prostu nie dało się przyporządkować.
Pchnęłam drzwi do pokoju, wpuszczając Vene do środka pierwszą. Szybko skierowałam się do mojej szafki, dość szybko odnajdując odpowiednią buteleczkę. Złapałam także gąbkę i znów podeszłam do dziewczyny. Przez różnicę wzrostu pomiędzy nami nie musiałam się prawie schylać. Prędko usunęłam plamę, która na szczęście nie zdążyła jeszcze do końca zaschnąć.
— Dziękuję. — Vene na moment popatrzyła mi w oczy, a potem zniknęła za drzwiami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis