Nowy rok szkolny rozpoczął się wczoraj, dzisiaj były już pierwsze zajęcia, a w moim kierunku kierował się wyraźnie podminowany krasnal. Różowowłosy w dodatku, nieco podobny do Shioko, której dałem eliksir wzrostu jako prezent. Tylko właśnie, skoro wzrostu to dlaczego nie mierzyła nawet metra pięćdziesiąt? Masz przejebane, Alex, po prostu. Nie wyjdziesz z tego cało.
— Naprawdę myślałeś, że uda ci się zrobić to wszystko bez jakichkolwiek konsekwencji? Osobiście dopilnuję, żebyś jak najszybciej otrzymał odpowiednią karę. Pierdolony dupku, wiedziałam, że nie można ci ufać! Może teraz jeszcze powiesz, że Dexter dał ci ten eliksir, hm?! Mam nadzieję, że szybko urwie ci ten pusty łeb. Może powinnam już życzyć ci miłego nadrabiania poprzez pracę w samorządzie? — Wylewało się z niej jak z pękniętego basenu. Zalało wszystko, narobiło bałaganu i hałasu. Przeczesałem włosy palcami i odetchnąłem głośno. Narobiłem bałaganu, mój zadziałał, a ten Shioko... no cóż. Po prostu mocno nawalił. Bardziej niż mocno, jeśli mam być szczery. Zaraz mnie zagryzie i osika, a do tego rozszarpie jak wściekły wilk.
— Hej, hej! Uspokój się, cholera jasna. Fakt, może i nie dostałem go od Dextera, ale nie zrobiłem tego celowo! Wyraźnie pisało na buteleczce, że to eliksir wzrostu. Zobacz no, jak mi pomógł. To jakieś nieporozumienie. — Doskonale wiedziałem, że to moja wina. Napis był rozmazany, podałem jej napój w ciemno i teraz cierpię. Chociaż z drugiej strony wcale nie musiała go pić. Byłem winny?
Nie zdążyłem nawet nad tym pomyśleć, a ta już z, jak na nią, niesamowitą siłą ciągnąć mnie do pokoju samorządu. Masz przejebane, Alex, znowu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz