poniedziałek, 20 listopada 2017

Wspomnienia sobotniej nocy [0]

— Co to ma być — mruknąłem sam do siebie, widząc sterczące na wszystkie strony wszechświata [bo świata to zdecydowanie za mało] włosy. Poziom zniszczenia kudłów był już tak zaawansowany, że żele, nie żele, psikadła, gumy, czy lakiery nie pomagały, a wręcz pogarszały całą sytuację. — Co zrobiłem źle — zawyłem, zdając sobie sprawę, że wszystkie osobistości zdecydowały się już opuścić łazienkę, wcześniej zerkając na mnie z rozbawieniem. Takie to śmieszne, że łatwo się odkształcają, co? Takie zabawne, nie no, rzeczywiście, boki zrywać.
Z grymasem na twarzy, związałem kłaki w kitkę "samuraja", bo nic innego nie mogłem z tym zrobić. Największy minus mojej fryzury, jak ma gorszy dzień i się zbuntuje — za Chiny nie ułożysz. Zostało mi tylko spędzić resztę dnia jako jajko. Brzydkie, niebieskie jajko. Wspaniale.
O dziwo, jajko utrzymało się prawie przez cały dzień latania po szkole, przepychania się między ludźmi, przepełnionego przypadkowymi pociągnięciami za włosy, bo w końcu każdemu się zdarzało, prawda? Musiałem tylko co jakiś czas zaciągać kitkę, żeby poprawić gumkę, tak, jak teraz, siedząc na korytarzowym parapecie i powtarzając historię, która za bardzo mnie nie lubiła [a ja nie lubiłem jej].
Zamknąłem z westchnięciem książkę i przetarłem ze zmęczeniem twarz. Muzyka na uszach nie pomagała, litery pląsały po kartce, daty zlewały się w jedną breję, a ja miałem stanowczo dosyć tego wszystkiego.
Podniosłem głowę, by dojrzeć naprzeciwko siebie dziewczynę. Znajomą dziewczynę. Podpierającą ścianę dziewczynę. W ten sam sposób zadzierającą nosek tak samo dumną i wyprostowaną. Z błyskiem w oku, ale zdecydowanie szczeniacką postawą.
Posłałem jej delikatny uśmiech, gdy napotkała mnie wzrokiem.
Tak, zdecydowanie z nią przyszło mi tańczyć na balu, który wspominałem dosyć miło, nie powiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis