wtorek, 21 listopada 2017

Wyznania [nie]romantyczne [0]

— Ty, ja, altanka, dziś noc. — Zawisnąłem nad uczącą się dziewczyną, która natychmiast podskoczyła na miejscu, kładąc dłoń na swojej piersi i zerkając na mnie z oburzeniem. Latałem za nią po całej szkole, by finito odnaleźć mojego malutkiego kwiatuszka siedzącego w najcichszej możliwej sali, powtarzającego pierdoły związane z wróżbiarstwem. Jeśli dobrze słuchałem na lekcjach Nibyłowskiego, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co właśnie pomyślałem, a w rubryczce w dzienniku, tuż przy moim nazwisku zawiśnie wspaniała, tłusta szmata. Cudownie.
— O ile wcześniej nie dostanę przez ciebie zawału, Hortensjo — bąknęła i dostałem delikatnie po łapkach, które znajdowały się po obu stronach dziewczyny. Wyszczerzyłem się jak skończony dureń. — Plus następnym razem może lepiej się spytaj, czy nie mam planów? No i zapowiadaj swoje wejścia smoka — wymamrotała, gładząc delikatnie Amigo. Przewróciłem oczami i oparłem się podbródkiem o czubek jej głowy.
— Masz plany na dzisiejszy wieczór?
— Teraz już tak.

xXx

Tona kocyków, mięciusich, wielkich płacht. Jeszce więcej poduszek, na tym wszystkim zielony kot. Otrzepałem dłonie, gdy ułożyłem już laptopa na boku, wszystkie świeczuszki zapachowe zostały odpalone, a Pelcia przygotowywała właśnie zestaw do zaparzania herbaty. Ilość naczyń, którą przyniosła, mnie powalała. Noc Porcelanowa? Przynajmniej nikt nie strzela...
— A jak nas przyłapią? — zapytała, zerkając na mnie znad paczuszki z herbatami. — Malina? Pomarańcza? Inspiracja? — Pytający wzrok.
— Schowasz się pod kocami i niepostrzeżenie cię stąd wyniosę — zaśmiałem się krótko. — Dzisiaj wyjątkowo inspiracja, była nawet dobra, nie powiem. — Wyciągnąłem mocno łapy, napiąłem kulasy na całej długości i ziewnąłem. Było już po ciszy nocnej, mimomimo że wymknęliśmy się przed nią. Nie było odwrotu. Musimy spędzić tu całą noc.
Chciałem wynagrodzić jej to całe nieporozumienie związane z ostatnią imprezą, gdzie tak paskudnie wystawiłem ją z Alexem. Ojczulek dał sobie siana, przynajmniej na kolejne dwa miesiące, a ja miałem spokój i mogłem w końcu skupić się na tych lepszych stronach życia. Czegokolwiek.
Co do Lee, ten dalej popitalał za dyrkiem z wywalonym jęzorem, ja przewracałem oczami, a Mińsk zastanawiał się, jak strzelić, żeby nie zabić.
Westchnąłem cicho i przetarłem oczy, potem całą buzię, potem odgarnąłem włosy do tyłu i uśmiechnąłem się błogo.
— Wszystko dobrze, Aurelku? — spytała, podając mi herbatę.
— Jest lepiej niż dobrze. Jest wspaniale. Cudownie. Pięknie. — Odstawiłem kubek, zaraz po tym, jak przyszło mi go odebrać. Był za gorący i tyle. Powinienem dolewać do płynu zimną wodę, żeby móc od razu delektować się smakiem. — A u ciebie, Pelciu? Wszystko w porządku?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis