Zmrużyłem oczy, do końca nie wiedząc, co wydarzyło się przed chwilą. Kyozuo po prostu wyrwał mi kubek z dłoni. I roztrzaskał go o podłogę. Kolejny kubek, kolejny zniszczony przez pieprzonego, napalonego kota, który ewidentnie lubił psuć mi humor. Wypuściłem powietrze z płuc i zamknąłem oczy.
— Kurwa, nie mógłbyś bardziej uważać? — krzyknął kot, a ja westchnąłem.
— A ty nie mógłbyś zacząć się zachowywać jak dojrzała osoba i nie psuć humoru wszystkim naokoło, bo tak? — zapytałem chłopaka, odbijając piłeczkę i otwierając oczy, by się mu przyjrzeć.
Nie, nie zmienił się. Dalej wyglądał tak samo, z chytrym uśmieszkiem wymalowanym na twarzy i niby iskrą złośliwości w fioletowych oczach. No, może tylko nos miał krzywy. No cóż, co mogę powiedzieć. Zdecydowanie nie żałuję.
— Serio, zachowujesz się jak rozwydrzony dzieciak, który cały czas musi coś udowadniać i utrudniać wszystkim życie — warknąłem. — Staram się ciebie unikać, tak samo robi Wanda, nawet nie podejmować dyskusji, ale ty ewidentnie uwielbiasz mieć obitą twarz! — Tak. Można stwierdzić, że tym razem się porządnie wkurwiłem. — To już trzeci kubek, co jest z tobą nie tak? Może jesteś masochistą? Na cesarza, masz, nie wiem... Dziewiętnaście? Dwadzieścia lat? — zapytałem i westchnąłem, przeczesując włosy. — Serio, może nadszedł czas, żeby nauczyć się normalnie funkcjonować w społeczeństwie? — powiedziałem po chwili i schowałem dłonie w kieszenie moich spodni. — I dalej wisisz mi ruble za dw... teraz trzy kubki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz