wtorek, 28 listopada 2017

Kapitulacja Białorusi [7]

Chłopak otworzył półprzymknięte oczy, odetchnął głęboko i zaczął swoje standardowe chrzanienie. 
— Postaram się już tego nie robić. Chociaż denerwowanie cię tym jest ciekawe. — Zaśmiał się cicho. — Moment, w którym próbujesz nie wybuchnąć, jest ciekawy. — Przewróciłem oczami, a moja dłoń w jego włosach zatrzymała się na moment, żeby po chwili wrócić do ponownego głaskania. Prowokowanie mnie jest miłe, owszem, ale do momentu, gdy trzeba się zmierzyć z późniejszymi konsekwencjami. I o ile dobrze sobie przypominam, to ostatnim razem skończyliśmy pieprząc się jak króliki, co jednak nie należało do odpowiednich obowiązków dyrekcji. Już ogólnie o kadrze nie wspominając. 
— Nie odpowiedziałeś na moje pytanie, a naprawdę jestem ciekaw. Jak minęły ci wakacje? Robiłeś coś ciekawego? — Upiłem kolejny łyk wina, zyskując na czasie. — Bo moje były bardzo wesołe, przynajmniej pierwsze dni, kiedy nie było mnie w domu.
— Dużo roboty, przebudowa szkoły planowana i tak dalej, i tak dalej. Widziałem się z rodzeństwem, pomęczyły mnie siostrzenice z bratankami i zrobiłem sobie tydzień wolnego, przed wyjazdem do Cesarza. Nic ciekawego. — Zastukałem palcem o szkło. — Co robiłeś przez pierwsze dni? Nie lubisz domu? — spytałem niepewny sytuacji chłopaka. Kto wie, co te dzieciaki za perypetie rodzinne swoje mają, to tez okres buntu i sam ledwo z nimi wytrzymywałem, rodzice pewnie mieli podobny problem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis