sobota, 18 listopada 2017

Kapitulacja Białorusi [4]

Zacisnąłem wargi w wąską linię. Czego oczekiwałem? Traktowania mnie jak równego sobie? Dobre żarty. Adam nie jest w stanie tego zrobić. Miałem wrażenie, że jestem dla niego problemem, nieznośnym pięciolatkiem, który uparł się, że chce lizaka.
— Nie, nie upijam się jednym kieliszkiem. Tamta sytuacja była... jednorazowa. To był czysty przypadek i błąd. Tak myślę. — Zadarłem głowę, żeby spojrzeć na niego gdy podszedł. Gdybym schował na chwilkę dumę do kieszeni, usiadł w spokoju i porozmawiał, może się to zmieni? Alex, nierozumna kupo kości i mięsa. Odpierdalasz nie wiadomo co od pierwszego dnia wizyt w tym gabinecie, a nie wpadłeś na zachowywanie się normalnie.
— Tak, trochę urosłem. Ale nie chcę o tym rozmawiać. To nie było zbyt przyjemne. Kiedy indziej, dobrze? — Opadłem na kanapę chwilę później. — Usiądź, nie stój tak nade mną. To przytłaczające i przerażające równocześnie. Nie mam pojęcia dlaczego. — Nie czekając na spełnienie lub zignorowanie mojej prośby, oparłem skroń o oparcie, kręgosłup na pewno zacznie boleć, jeśli posiedzę dłużej w ten pozycji. — Jak minęły ci wakacje? Przebudowa szkoły poszła tak, jak sobie zaplanowałeś? A może rzuciłeś tym w cholerę i wróciłeś do domu, i leniłeś się te kilka miesięcy? — Parsknąłem na samą myśl, gdy zadałem to ostatnie pytanie. — Wróć, pracujesz tyle, że pewnie trudno byłoby ci nic nie robić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis