środa, 15 listopada 2017

Kapitulacja Białorusi [3]

Czy smarkacz dorósł? Oczywiście, że nie, był dokładnie tak samo nierozumny i infantylny jak wcześniej. Nadal nie zdawał sobie sprawy z pewnych towarzyskich konwenansów, zachowywał się, jakby cały świat należał pod chłopięca władanie i mógł lać na ograniczenia. Panoszył się po moim własnym gabinecie, będąc wciąż wyprostowany, wciąż tak bardzo nabuzowany, może sytuacją samą w sobie?
Zresztą nieważne, jedyną rzeczą, która aktualnie miała znaczenie, był fakt, że bachor raczył dobrać się do moich wyjątkowych kieliszków, które kosztowały niemałą fortunę. I nie wątpiłem, że jeżeli zobaczę choć jedną jedyną rysę na moim wyjątkowych szkle to zamierzam posadzić siłą ten wyjątkowy płatek śniegu na fotelu i zrobić z nim porządek. Czy on chociaż wiedział, w jakiej temperaturze smoczego ognia wypalane są tradycyjne, anorskie kieliszki? Wątpiłem.
Tak bardzo wydoroślał, a nadal był takim wielkim gówniarzem, co tylko uświadomiło mi, że nadal nie wiem, w co się wpakowałem. I dzieciak najwidoczniej też nie. Przewróciłem oczami, biorąc od niego kieliszek. 
— Nie powinienem był go otwierać, prawda? W końcu to był prezent. — Wzruszył ramionami — Mniejsza o to, nie bądź zły. Ryzykowałem życiem, grzebiąc w kolekcji win ojca.
— Nie graj w gierki, Młody, gdy wiesz, że mogą cię przerosnąć. — Prychnąłem głośno pod nosem, odbierając mu jego własny kieliszek. — Wystarczy, że tutaj ja mam już zapędy na alkoholika. Nie upijasz się przypadkiem jednym kieliszkiem? — wytknąłem mu, obserwując jak oczy chłopaka ciemnieją w tej irracjonalnej chęci wyładowania nagłej złości. Wstałem, odkładając szkło na blat, zanim podszedłem do chłopaka i poklepałem go po ramieniu, porównując nasz wzrost.
— Urosłeś — podsumowałem krótko, nawet jeżeli nadal byłem wyższy, to zdecydowanie przybyło mu kilka centymetrów. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis