niedziela, 12 listopada 2017

Dziewczęta farb i duchów [0]

Z racji tego, że w czasie wakacji, ani ja, ani Hanabi nigdzie się nie wybierałyśmy, zdecydowałyśmy urządzić kilka spotkań w sali artystycznej. Ona nadal miała do dokończenia obraz, a ja musiałam ją wypytać o pare spraw,  wcale nie związanych z duchami , których ostatnim razem nie udało się do końca omówić. Wybrałyśmy nieco bardziej dogodny dla nas termin spotkań, niż czwarta nad ranem. Tak więc dzień po egzaminach, po południu, umówiłyśmy się w sali artystycznej na wspólne malowanie i plotkowanie. Przygotowałam nam sok pomarańczowy i ukradłam kilka ciasteczek waniliowych z kuchni. Otworzyłam okno, pierwszy raz od długiego czasu, pozwalając świeżemu powietrzu na nowo wpłynąć do środka. Odsłoniłam firanki, wpuszczając do pomieszczenia promienie słońca, które po zimie rozbłysły jak nigdy. Przygotowałam sztalugi, farby oraz dwa fotele. Przyjrzałam się obrazowi, który ostatnio zaczęła Hanabi. Polna dróżka, mały domek, łąka, kwiaty, a na środku dziewczyna, blondynka. Bardzo przypominała mi Wandę z młodszej klasy. Fioletowowłosa chyba nawet coś wspominała o tym, że to ona. Miałyśmy jej zanieść obraz, gdy tylko będzie gotowy. Na razie jednak będzie trzeba nad nim trochę popracować. Obróciłam się, słysząc pukanie do drzwi. Hanabi nieśmiało uchyliła je i zajrzała do środka.
— Wchodź, wchodź, wszystko gotowe — powiedziałam, odgarniając ręką włosy i posyłając dziewczynie uśmiech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis