niedziela, 26 listopada 2017

Czerwone jak... Cegła? Mak? Krew? [3]

Lekcje tego dnia minęły mi wyjątkowo szybko. Wszystko przebiegło dość sprawnie, pomijając fakt, iż ktoś znów nadepnął mi na ogon. Oczywiście go ofuknęłam, za co otrzymałam reprymendę w postaci dodatkowej pracy domowej. Osoba, która odważyła się nastąpić na moją kitę, nie poniosła żadnych konsekwencji. Pewnie, gdybym się uparła, dałoby się to podciągnąć pod rasizm bądź seksizm, ale nie zawracałam sobie głowy. Moje myśli skupione były częściowo na szyciu, częściowo na wieczornym spotkaniu. Kiedy więc po kolacji ruszyłam do biblioteki, liczyłam na to, że dziewczyna na mnie czeka. Nie zawiodłam się. Brunetka stała na środku biblioteki, wyglądając na zagubioną. Gdy tylko ją spostrzegłam, ruszyłam w jej stronę. Uśmiechnęłam się chytrze, po czym zagadnęłam:
— Chyba nie miałam okazji się przedstawić. Jocelyn. — Od razu przeszłam do konkretów.
— Hannah — bąknęła pod nosem, ale nie dodała nic więcej.
Najwyraźniej nie jest nazbyt rozmowna. Świetnie, najwyraźniej zapowiadała nam się dobra współpraca. Poprowadziłam Hannah przez bibliotekę, wskazując jej mój ulubiony stolik, schowany na tyłach za innymi półkami. Zazwyczaj mogłam się tu w spokoju uczyć, nie narażając się tym samym na niebezpieczeństwo ze strony jakiegoś zwierzątka Jane. Usiadła przy jednym krześle, a Hannah postanowiła usiąść naprzeciwko. Zauważyłam, że cały czas unikała bezpośredniego kontaktu wzrokowego. Nieco mnie to irytowało, ale niewiele mogłam na to poradzić.
— Więc tak, mam pewną teorię, która dotyczy ciebie. Uznajmy, że to eksperyment, a jednocześnie test dla mnie. Ale zanim przystąpimy do właściwych badań, powinnyśmy się bliżej poznać. Może ja zacznę... — Nie poczekałam na odpowiedź. — ... Urodziłam się w największym mieście w Valentine. Jestem drugim dzieckiem, ale zarazem pierwszą córką mojej matki, Monique. Nigdy nie poznałam swojego ojca, który od nas odszedł. Matka robiła z tego wielką tajemnicę, więc nie wiem, czy on umarł, czy, nas opuścił. Mam brata, Louisa, który częściowo go zastępuje, jednak sam ma już stałą partnerkę, którą też musi się zajmować. Kilka lat po mnie urodziły się moje młodsze siostry, Veronica, Cassandra oraz Melissa. Zanim zdążyły się urodzić, ojca już nie było. Matce ciężko było utrzymać czwórkę małych dzieci, chociaż mój wtedy zaledwie siedmioletni brat starał się jej pomagać. Źle wspominam ten okres życia, było bardzo ciężko. Nigdy nie chodziłam do szkoły. Nie było na to ani czasu, ani pieniędzy. W bardzo młodym wieku zaczęłam pracować. Często robiłam to do nocy za małe pieniądze, starając się dopomóc rodzinie. — Przemilczałam fakt, że nikt nie chciał mnie w pracy dziennej. — Teraz Twoja kolej. Mów wszystko, do jakich szkół chodziłaś, gdzie mieszkałaś. Nie pomijaj żadnych szczegółów.
Popatrzyłam na nią wyczekującym wzrokiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis