W oczekiwaniu na odpowiedź Vanilii, dodałam jeszcze trochę kresek, w myślach karcąc się za marnowanie czasu. Zdecydowanie wszystko szło za wolno, czas się kończył. I kończył. I kończył, nie chciał się zatrzymać. Każdego dnia było go coraz mniej, sekundy i minuty przelatywały przez palce. Okropne uczucie. Jednocześnie tak samo zastanawiające było to, w jaki sposób umrę. Samego momentu śmierci się nie bałam. Być może bardziej ewentualnego bólu, który mógłby jej towarzyszyć. I tego, że nie znajdę wcześniej osoby, której będę mogła to wszystko powiedzieć. Jeśli nie miłość, to chociaż przyjaciel, przed którym skrywanie czegokolwiek nie będzie potrzebne. Ostatecznie, nie chciałabym odejść na marne. Chciałabym, żeby ktoś wiedział, że to wszystko jest karmą za zabójstwo siostry.
— Młodsza? — zapytała ciemnowłosa. Ręka delikatnie się zatrzęsła. Lekko, prawie niezauważalnie, ale to wystarczyło, aby zrobić nieestetyczną krechę gdzieś w miejscu, gdzie miały być włosy. Jak dobrze, że to tylko szkic.
— Starsza. O siedem lat. Duża różnica, ale dobrze się dogadywałyśmy. Wiele bym dała, żeby znaleźć się wtedy na jej miejscu. Życie w tym stresie jest dużo gorsze, niż śmierć — powiedziałam, od razu karcąc się za to w myślach. — Tak mi się powiedziało. Zapomnij — dodałam, sprawiając, że wszystko zaczęło brzmieć jeszcze gorzej. — Ja... Chyba skończę u siebie... — mruknęłam, zastygając w bezruchu z oczyma wlepionymi uparcie w podłogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz