— Pewnie to obrzydlistwo z gazetki. Erchnion? Chyba tak to się nazywało — odpowiedział chłopak. Raz jeszcze rzuciłam okiem na szczura, który, pomimo tak dużej inteligencji, zabrał się właśnie do pogryzania ściany. Co innego, jeżeli naprawdę jest czymś nadzwyczajnym i buduje tunel. Może ma już plan i prywatnego architekta?
— Odnoszę wrażenie, że powinniśmy kogoś o tym zawiadomić, poinformować pedagogów? Nie chcę się obudzić z tym czymś pod ogonem, serio... — dodał kotopodobny.
Pokiwałam lekko głową.
— Zdecydowanie. Ostatecznie prawdopodobnie stanowi spore zagrożenie, tym bardziej przy tej szybkości rozmnażania — rzuciłam, wracając myślami do gazetki. — Dyrektorowi? I powinniśmy zabrać to ze sobą? — zapytałam jeszcze, wzdrygając się na myśl chwycenia ohydnego futrzaka. A potem niesienia go przez spory kawałek. Z drugiej strony, jeśli zniknie (albo skończy kopać tunel i zrobi salon pomiędzy korytarzami!), to dyrektor uzna nas za szalonych. Dyrektor, właściwie każdy inny nauczyciel.
Aurel wzruszył ramionami i podszedł po stworzenie, które planowało ucieczkę, ale ten w ostatnim momencie złapał je za ogon, całkowicie mu ją uniemożliwiając.
— W takim razie pójdziemy do dyrektora! — zadecydowałam. — Powinien mieć najlepsze źródło informacji i jakkolwiek się orientować, prawda? Rozmawiałeś z nim kiedyś? Podobno do najmilszych nie należy... — Obserwowałam zwierzę wijące się w rękach chłopaka. Prędzej wyrwiemy mu ogon, aniżeli bezpiecznie zaniesiemy do dyrektora...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz