— W porządku, już idę je umyć. Co ty taki w gorącej wodzie kąpany? To nie praca żebyś musiał się spieszyć z wszystkim na czas.
Chłopak swobodnie zwiedzał mieszkanie w czasie, gdy sam zajmowałem się nakładaniem jedzenia i przygotowaniem wszystkiego do stołu. Odpowiednio doprawiona potrawa zawsze smakowała lepiej, a przy tym odpowiednio dobrany trunek potrafił znacząco umilić czas spędzony na jedzeniu. Wybrałem sensowny alkohol, a już chwilę później siedzieliśmy razem przy stole.
— Nie spodziewałem się, że potrafisz gotować. — Uśmiechnął się i rzucił smacznego, a ja usiadłem naprzeciwko. Szczerze mówiąc, dało się odczuć w powietrzu lekko niekomfortową atmosferę. Nieco za dużo, nieco za mało, relacja zbyt szybka i nieoparta na żadnych wyższych wartościach w aktualnym momencie. — Jeśli mogę... Kim ty właściwie jesteś? Wszyscy wiedzą tylko, że dyrektorem. — Jedna z moich brwi powędrowała do góry. — Wyglądasz na te około trzydzieści lat, ale nie wydaje mi się, że tylko tyle masz. Nie zrozum mnie źle, po prostu jestem ciekaw. Chyba mogę być, skoro jest jak jest. — Skarciłem chłopaka wzrokiem, wpatrując się jak babrze na talerzu. — Mam uczulenie. — Zapisać, zapamiętać, zastąpić pomidory w daniach. Żeby zdobyć odrobinę więcej czasu, upiłem kilka łyków wina.
— Musisz zapytać konkretniej — poradziłem mu, wpatrując się w niego intensywnie. — Co powiesz na pytanie za pytanie? Ja zacznę, jaka jest twoja rodzina? — spytałem, nie dając mu chwili na zastanowienie się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz