Ostatecznie dosyć szybko wyszło na jaw, że moje nadzieje były złudne. Hannah jakkolwiek była cudowna i inteligentna, ale nawet ona poległa w walce z prawniczym, szkolnym i lekko formalnym bełkotem, który uniemożliwiał ratowanie czegokolwiek. A już tym bardziej naszego czasu wolnego. Zerknąłem na powiększającą się stertę papierzysk, z których żadne nie było wypełnione. Zapewne kupka pod tytułem "Dokończę potem".
— Eee... — chrząknęła. — Mam pytanie za sto punktów. To jest wszystko, czy jest tego jeszcze więcej?
— W tej szufladzie... — Wycelowałem długopis w szufladę szafy za dziewczyną. — ... Chyba coś jeszcze powinno być. — Nie musiałem być Heather, żeby dostrzec zdziwienie i przerażenie dziewczyny, które odbijały się idealnie na jej twarzy. Przewróciłem oczami. Podszedłem do dziewczyny, pochylając się nad jej ramieniem, ostatecznie nie zostawię Hannah tutaj na wieki wieków, żeby tyrała jako niewolnik na moje zawołanie i zlecenie samorządu.
— Daj mi moment, zaczniemy od czegoś prostego i pokaże ci jak to rozwiązywać na przykładach — zaproponowałem z przyjacielskim uśmiechem, łapiąc plik kilku kartek i dzieląc je na cztery kupki pod kątem trudności ogarnięcia i czasu na przerobienie. Niektóre powinniśmy skończyć już kilka dni temu, inne byłyby potrzebne dopiero na za miesiąc, więc można je odłożyć w czasie. Przysunąłem sobie krzesło do stolika dziewczyny, rozsiadłem się, wziąłem trzy łatwiejsze formularze i zacząłem tłumaczyć punkt po punkcie, na co trzeba zwracać uwagę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz