poniedziałek, 11 września 2017

Od Rishimy, CD ktoś

Pierwszy dzień lekcji w Atlanckiej Wyższej Uczelni zakończony pomyślnie. Nikt niczego nie złamał, nikogo nie odesłano do dyrektora. Na dodatek większość osób z mojej klasy okazała się naprawdę serdeczna, pomimo tego, że pomiędzy niektórymi były aż trzy lata różnicy. Na zajęciach nauczyciele przedstawiali nam głównie najważniejsze kryteria dotyczące ich przedmiotu. Szczegóły egzaminów, ewentualnie przydatne książki, które możemy znaleźć w bibliotece. O tym, że w owym budynku czeka na nas tysiące rzeczy, które mogą nas zabić, nie wspomnieli. Jak dobrze, że Foma wcześniej mnie o tym uprzedził. 
Po ostatniej godzinie w końcu mogłam odpocząć. Oczywiście nie miałam zamiaru marnować czasu na leżeniu. Moim celem od razu stał się stawek i altanka, której nie miałam czasu przyjrzeć się podczas pobytu z Jane. Niby aż godzina lekcyjna, a jednak  mogłabym spędzić tam całe życie. Albo nawet jeszcze dłużej, bo dużo go nie zostało.
Leśna droga wydawała się dużo bardziej niebezpieczna, kiedy szło się samemu. Dodatkowo słońce powoli zaczynało chować się za horyzontem. Widoczność była bardzo ograniczona, ale zaplanowałam sobie zwiedzenie altanki na dzisiejszy dzień, więc dokładnie to zrobię, choćby nie wiem co.
Trzask. Zdecydowanie nie gałąź. Zbyt głośny i bardziej na lewo. Drugi. Oddech stał się nierówny, a ruchy coraz bardziej chaotyczne. Trzeci.
— Ktoś tu jest? — krzyknęłam, w myślach decydując się na wieczorne przechadzki jedynie z osobami towarzyszącymi. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis