Chłopak zwyczajnie mnie odepchnął. Czyli był zły. Zdenerwowałam go.
Nogi lekko się ugięły, zdecydowanie się tego nie spodziewałam. Na szczęście się nie przewróciłam. Wtedy byłoby tylko gorzej. Przypuszczam, że jemu byłoby głupio, może nawet zacząłby przepraszać. Problem w tym, że to ja sama powinnam była przeprosić.
— Przepraszam, odruch — mruknął Foma.
A jednak. Nie, źle to robisz, to ja weszłam na niebezpieczny tor i pociągnęłam za nieodpowiedni kabel. Źle oceniam sytuację i jego nastawienie. Było dużo gorzej, niż sądziłam.
— To co, zaprowadzić cię do swojego pokoju? — zapytał, posyłając mi nieszczery uśmiech. Spięta atmosfera.
— Nie, dzięki. Sama się odnajdę — odpowiedziałam z takim samym uśmiechem na ustach. Nie chciałabym robić sobie wrogów już pierwszego dnia, a jeśli mamy się potem pokłócić to lepiej jest się wycofać.
Przejęłam walizkę od nastolatka i ruszyłam w stronę schodów.
— Wybacz — rzuciłam jeszcze w jego stronę, mając nadzieję, że usłyszał. I wszystko byłoby, tak myślę, w miarę okej, gdyby nie to, że nie wiedziałam, gdzie mógłby być mój pokój. Nie mogłam przypomnieć sobie żadnej ewentualnej liczby albo nazwy.
Zeszłam piętro w dół, rozglądając się po korytarzu. Tylko jakiś czarnowłosy chłopak rozmawiał z blondynką. Oboje mniej więcej mojego wzrostu.
Czyli dzisiaj bardziej luźny dzień, a dokładniej wszystko trzeba będzie zaplanować na jutro. Wyciągnęłam rękę po torbę, ale nie było jej na moim ramieniu. Idealnie. Wpakowałaś się właśnie w kłopoty i najprawdopodobniej oboje będziecie siebie unikać. Źle. Wszystko źle.
Weszłam raz jeszcze po schodach. Chłopak wciąż stał w tym samym miejscu, wyglądał na zdezorientowanego. A może tylko mi się wydawało, może za bardzo się przejmowałam. Może zapomniałam, że miałam wszystkich trzymać na dystans.
— Zapomniałam torby — rzuciłam w kierunku Fomy. Ten drgnął lekko. Podał mi zgubę, którą miał przewieszoną na ramieniu. Wyciągnęłam rękę, będąc gotowa chwycić za ukochany gruby pasek, ale nic takiego się nie stało. Zamiast tego torba upadła z hukiem na ziemię.
— No nie — warknęłam, nerwowo starając się ją podnieść za którykolwiek z pasków. Nie pomogło. Brakowało jeszcze tylko, żebym sama przeleciała przez podłogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz