— Jasne, grzecznie pójdę spać, tylko daj mi pół godziny, okej? Powinienem wrócić do pokoju, wziąć prysznic i wrócić w piżamie czy coś. Nie zasnę bez tego. Nawet bym się nie położył. — Dzieciak początkowo wyglądał na zszokowanego, żeby już chwilę później zarzucać całkowicie głupim pomysłem. Jakkolwiek szanowałem dbanie o higienę osobistą i inne rzeczy tego rodzaju, tak właśnie sobie uświadomiłem, że potrzeba oddzielnego, własnego budynku dla posadki dyrektora stawała się nawet bardziej niż nagląca. Pałętający się po nocy smarkacz, który oczywiście będzie krążył wszem i wobec, w teorii nie odpowiadając nikomu na temat celu swojej podróży, w praktyce to, że gdzieś będzie musiał nocować i robi to poza pokojem, cóż, znając nastolatków raczej szybko wypłynie.
To chyba właśnie był ten moment, kiedy należało się zacząć zastanawiać czy warto. Czy należy spróbować zrobić coś konkretnego, jakiś bardziej przemyślany krok, żeby zarówno wilk był cały, ale i owca cała. Jakkolwiek miałem tu po części na myśli własną karierę zawodową, która nie powinna ucierpieć po podobnym incydencie. Ostatecznie, ileż to przypadków związków między uczniami i profesorami wydarzyły się na Uniwersytecie Latającym, AWU również skupiało przecież uczniów, ale nieco młodszych.
I chyba tu wiek mógłby być największym problemem. Doskonale wiedziałem, że bachor był niepełnoletni, co więcej, jeszcze przez długi okres czasu mogę zostać zwyczajnie uznany za pedofila, a akurat tego Anora nigdy nie wybaczała. Różnica wieku, w dodatku znaczna? Nikt nie powiedziałby żadnego słowa. Ale już jedna osoba niepełnoletnia przy niewielkiej różnicy? Bój się, Cesarza, bój.
x X x
Chłopak wszedł do gabinetu bez pukania, a kilka chwil później leżał już wygodnie ułożony pod kołdrą.
— Tylko nie pracuj za długo, dobrze? Też powinieneś się wyspać, najwyżej jutro po lekcjach ci z tym pomogę. — Przewróciłem oczami, zarówno z powodu jego słów, jak i faktu, że rozbiera się pod kocem. Jakbym nie zobaczył już dużo wcześniej wszystkiego. — Dobranoc. — Ziewnął szeroko. Westchnąłem, widząc jak przymyka oczy i powoli zapada w półsen.
Odsunąłem cicho krzesło od biurka i zbliżyłem się do kanapy. Palcami przeczesałem pasma jasnych włosów chłopaka.
— Co ty zrobiłeś, Adam — mruknąłem sam do siebie, doskonale widząc, że w czasie snu chłopak wyglądał na jeszcze bardziej młodszego niż w rzeczywistości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz