Dzieciak wyraźnie przestraszył się moich dłoni, w teorii mu się nie dziwiłem, a w praktyce - edukacja w tej szkole zdecydowanie powinna przeskoczyć na nieco wyższy poziom, skoro nie przerabiali jeszcze nawet ras wykraczających poza ósme uniwersum. A już na pewno tego dopilnuję, trzeba będzie poprawkę napisać do kanonu lektur i zakresu materiału, który mieli obowiązek ogarnąć przez te swoje kilka nędznych lat nauki.
— A-ale ja nie chcę zapomnieć, nie chcę.— Potrząsnął gwałtownie głową, praktycznie milimetry mijając ścianę. Złapałem policzek chłopaka, chcąc go unieruchomić przed ewentualnym zrobieniem krzywdy. Jeszcze tego brakowało, żeby tu jakieś masochistyczne zapędy powstawały.
Wyraźnie uspokoił się po moich przeprosinach, co wziąłem za dobry znak. I najwyraźniej to był błąd.
— Mimo to, powinienem to zrobić, zdaje sobie z tego sprawę. Postaram się, w porządku? I weź tą wkurwiającą łapę. Teraz mi to już wszystko jedno, mogłeś sobie o tym przypomnieć wczoraj rano, jak wychodziłem. — Potarł lekko zaczerwienione miejsce na swojej szyi, przy okazji pozwalając mi zobaczyć kawałek ciała. Z ulgą zarejestrowałem, że siniaki w większości zniknęły, choć proces leczenia nie został zakończony. Głupi smarkacz, jeszcze trochę i w całości przestałoby go boleć. — Przepraszam. — Zamrugałem ze zdziwieniem, nie wiedząc o czym on pierdoli, zanim westchnąłem głośno i pstryknąłem palcami, zamykając drzwi. — To była jedna propozycja. Możesz zostać, ale to powinna być twoja decyzja — poinformowałem go, przewracając oczami. — Jeżeli jednak wolisz wyjść i zapomnieć, wróć, gdyby znowu zaczęło cię boleć. Przez pierwsze godziny od leczenia, możesz czuć się nieco osłabiony i zmęczony — poinformowałem go, wpatrując się w plecy chłopaka, którego wyciągnięta dłoń zatrzymała się milimetry od klamki. Wyjdzie czy zostanie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz