Głowa powoli zaczynała boleć, do głowy napływało coraz więcej myśli, a w szczególności pytań, na które nie byłam w stanie w obecnym nastroju odpowiedzieć. Przecież nie miał prawa mi się podobać. Miałam dotrzymać obietnicy. Nikt inny miał mi się nie podobać, do czasu, kiedy odkryję prawdziwy powód zniknięcia rodziców, kiedy odkryję, kim on w ogóle jest. Prawdę mówiąc, przez szkołę mocno zaniedbałam tę sprawę. Tak, jakby nagle przestało mi zależeć. A zależało bardzo, ale już nie w ten sposób. Nie czułam już ciepła na sercu, kiedy wracałam myślami do wydarzeń sprzed tych kilku lat. Co z tego, że się całowaliśmy. Co z tego, że był mi wtedy tak niesamowicie bliski. Nie widziałam go później. Nie wiedziałam o nim nic więcej, niż tamtego dnia. Ewentualne domysły nie były czystymi faktami, których najbardziej potrzebowałam. Prawdę mówiąc, moje uczucia do siostrzeńca chyba się wypaliły. Nie powinny. Nie mogły.
— Cóż, dam ci złotą radę, do Jamesa to ty musiałabyś podejść. Takie ukradkowe momenty są na pewno romantyczne i wspaniałe, ale on ma drobne problemy z interpretacją — odpowiedziała Heather, przerywając moje rozmyślenia.
— Problem w tym, że ja się chyba nie odważę... — mruknęłam, nawiązując z dziewczyną kontakt wzrokowy. — O ile jestem zazwyczaj otwarta i śmiała, to w tych sprawach sobie nie radzę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz