poniedziałek, 11 września 2017

Od Fomy, CD Vanilia

Ja naprawdę nie wiem, kto wpadł na taki pomysł. Impreza o temacie przewodnim „randka w ciemno“. Idea idealna. Zwłaszcza, gdy aktualnie nie było się w najcudowniejszym okresie swojego życia. Złamane serce i niewymowna, okropna cisza pomiędzy dwójką ludzi, którzy nadal spoglądali na siebie z taką samą miłością co kilka miesięcy temu. Bolało cholernie, a ja nie planowałem w najbliższym czasie pojawiać się na jakiejkolwiek imprezie. Brak humoru, wolałem w tym czasie pić kawę i czytać kilkunastą książkę, czy pobuszować w internecie, szukając kolejnych ciekawostek. A że parapetówka organizowana przez Herę i Van była obowiązkowa, to trzeba było ładnie się uśmiechnąć i powiedzieć, że coś wypadło. Lub po prostu, że nie miało się humoru i ochoty. Tak, zdecydowanie ten pomysł był całkiem dobry. Może przeciętny, ale nie zły.
I właśnie dlatego stałem przed drzwiami do sali artystycznej, z ręką uniesioną już w powietrzu, chcąc zapukać. W tle gdzieś słychać było gitarę (pewnie klub muzyczny, sam będę musiał tknąć w końcu klarnet czy kontrabas, bo już długo tego nie robiłem), dosyć głośną, co na pewno nie pomagało Van w pracy. No cóż. Uderzyłem o drzwi trzy razy, po czym chwyciłem za klamkę i delikatnie pociągnąłem.
– Halo? – mruknąłem, wystawiając swoją głowę zza framugi.
Van siedziała przy sztaludze, machając zwinnie pędzlem. Uśmiechnąłem się dosyć niepewnie i ruszyłem wgłąb jamy smoczycy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis