sobota, 26 sierpnia 2017

Wprowadzenie: Amadeusz [nauczyciel]

Zastukałam paznokciem o ekran kuraletu, który zdecydował się zawiesić ostatecznie i nieodwołalnie, co było kolejnym w tym dniu gwoździem do trumny. Najpierw załatwianie wszelkich formalności w kwestii mieszkania i pracy, trzeba było załatwić wyniki lekarskie, dogadać się z Mińskim, a doskonale wiedziałem, że szukanie drugiej roboty czekało na mnie na horyzoncie. Plus takie, spokojne, sensowne, choć bardzo studenckie mieszkanko, w okolicy przystanek, więc o to można się porządnie już postarać. Miałam kelnerować głównie, ale po cichu liczyłam, że uda mi się wybadać dodatkową fuchę na barmankę - płacili lepiej, godziny podobne, a zawsze stałabym za ladą, zamiast latać przez cały lokal, dźwigając przy okazji stos przekąsek i drinków. Mniejsze ryzyko wpadki, napiwki raczej proporcjonalne. Nie ma tego złego. 
Trzasnęłam urządzenie dłonią, ale ekran nadal był piekielnie czarny, włączyć się nie chciał, nie po tym, jak pokazał mi "niebieski ekran śmierci". Westchnęłam głośno, następnie wstałam i spojrzałam szybko na zegarek na lewej ręce, cudownie. Pora wychodzić już po nowego nauczyciela, kij wie, czemu przybywał praktycznie na koniec pierwszego semestru. Podeszłam do lustra, poprawiłam lekko rozcapirzone włosy, wygładziłam pomięty materiał spódnicy od mundurka, a potem ruszyłam na zewnątrz. Żwawo skakałam z jednego schodka na drugi, dłonią poklepując raz po raz poręcz. W końcu stanęłam na dworze, szukając wzrokiem nowego nauczyciela. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis