sobota, 26 sierpnia 2017

Od Kyozuo, CD Wandzia

— Przepraszam, ale ja ciebie nie kocham — odpowiedziała. A potem szybko odwróciła się na pięcie, chcąc uciec. Dłuższa gonitwa nie miała sensu. Już niczego nie dałoby się przywrócić, nie było możliwości naprawy czegokolwiek. Nie było nawet powodu. 
Nie kocha mnie. Czego innego mogłem się spodziewać? Było widać, że traktuje mnie bardziej jak kolegę, aniżeli potencjalnego chłopaka. Tym bardziej po Dexterze... I Fomie... Spierdoliłeś, Kyozuo. Bardziej się nie dało? Teraz nie ominie cię łatka psychopaty i szaleńcy, brat Wandy zapewne dopilnuje, żeby jak najszybciej wydalić mnie ze szkoły. Może z chłopakiem zerwał, ale przecież nie on jeden siedzi w samorządzie.
Co będzie potem? Nie dostanę się do innej szkoły. Zrezygnuję całkowicie z jakiejkolwiek edukacji? Czy tak w ogóle wolno? Głupie, idiotyczne, głowa boli...
A co z blondynką? Nie zdążyła się oddalić na tyle, żebym nie był w stanie jej zatrzymać. Ale czy chciałem? Nie lepiej dać jej spokój? Maksymalnie unikać, ewentualnie udawać, że nic się nie stało. Czy tak faktycznie się da? 
Przypuszczam, że Wandzia uczyni Fomę swoim własnym obrońcą, a ten znowu nie pozwoli mi się do niej zbliżyć. Jeśli chciałbym cokolwiek powiedzieć... Muszę zrobić to teraz.
— Zrobię wszystko, żebyś zmieniła zdanie! — wrzasnąłem, zapominając wcześniej się zastanowić nad słowami. Cóż, nie było szans, żeby mnie nie usłyszała. 
Ty idioto...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis