poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Od Mińska, CD Shioko

F.K.SN.2, F.K.SN.2, F.K.SN.2. Rozłożyłem się wygodnie na kanapie w gabinecie, odganiając Est na wymarzony i wypracowany dniami oraz nocami zasłużony urlop. Zerknąłem tęsknie na karafkę z czerwoną, tak bardzo kuszącą cieczą, o posmaku boskiego nektaru z nutką najlepszego miodu z valentinowskich pasiek. Jednocześnie, w mojej głowie pojawiło się wspomnienie ostatniego razu, gdy pozwoliłem sobie odrobinę wypić przed szlabanem z uczniem i, cóż, nie skończyło się to dobrze. Ówczesna sytuacja miała swoje plusy, miała swoje minusy, ale nie należała do najbardziej komfortowych, zważywszy na cienką nić porozumienia, która związała mnie z, bądź co bądź, uczniem. I może nie miałem tej roboty totalnie w dupie, dlatego tylko westchnąłem nieco głośniej, stwierdzając, że dzisiaj nie nakarmię mojego drobnego, alkoholowego nałogu. A może jednak? Dziewczyna miała odwalić papierkową robotę, która nagromadziła się w czasie urlopu mojej sekretarki. Z tego, co kojarzyłem, pomagała smarkaczom z samorządu i miała jakieś rodzinne koligacje w kwestii zarządzania, więc miałem nadzieje, że dosyć szybko uwinie się ze stosem biurowo-prawniczo-formalnego bełkotu, a ja będę mój w spokoju się napić. Elfie wino kusiło. Bardzo. Smakiem, zapachem, kolorem. Westchnąłem po raz kolejny, krzycząc głośno "proszę", gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Do środka weszła różowowłosa, a raczej dreptała niepewnie, rozglądając się na boki. Wskazałem jej dłonią na moje biurko, na którym piętrzył się stosik listów, formularzy, tabelek i mnóstwa innych, równie bezsensownych, rzeczy.
— Powodzenia, będziesz mogła wyjść, jak wszystko skończysz — powiedziałem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis