poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Od Wandzi, CD Dexter

– Zły moment? – zapytał i uśmiechnął się zadziornie. Foma wspominał o tym uśmiechu, który tak bardzo mu się podobał, ale przy tym był pełen tej chytrości lisa, kota, który czeka na swoją myszkę. Rzuciłam Dexterowi równie mordercze spojrzenie co jego wyraz twarzy, po czym załkałam i schowałam twarz w dłoniach. Nie miałam nawet chusteczki, by wytrzeć te cholerne łzy, byłam pewnie czerwona jak burak i... złapała mnie czkawka.
– Co się stało? – zapytał, pochylając się w moim kierunku.
Automatycznie odsunęłam się krok do tyłu.
– On jest psychopatą – wydukałam łamiącym się głosem. – On jest cholernym psychopatą. – I zaczęłam drżeć, a przecież nie było już tak zimno, słońce w końcu widniało na niebie, a śnieg stopniał. – Rzucił się na mnie. – Czkawka. – Z ustami. – Po raz kolejny. – Jestem brudna – wyrzuciłam w końcu z siebie. – Po tym, jak rzucił się na ciebie na oczach mojego brata! – Dźgnęłam chłopaka w jego klatkę piersiową. Kilka razy. Może kilkanaście, a on nawet się nie cofnął. No tak.
I po raz kolejny załkałam, po raz kolejny opuściłam wzrok, a czerwoną, zasmarkaną twarz ukryłam za dłońmi, bo w końcu nie wypadało, by ktoś widział dobrze wychowaną panienkę w takim stanie. No cóż.
– Masz może chusteczkę? – zapytałam cicho, może lekko wstydliwie. – Dexter, on będzie mnie śledzić. On, on... On powiedział, że zrobi wszystko, dosłownie wszystko, żebym go pokochała... To, to... – I tym razem głos załamał się ostatecznie, a nogi wręcz lekko ugięły, przez co nie miałam wyboru i musiałam chwycić się barków chłopaka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis