poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Od Jocelyn, CD Dexter, James

Cała szopka zaczęła się od tego przeklętego smoka Jane. Od tych wszystkich wrzasków, pisków i innych nienaturalnie wysokich dźwięków zaczęły mnie boleć uszy, a potem głowa. Obserwowałam całą sytuacje z bezpiecznej odległości. Do czasu było interesująco. Mimo bolących uszu łapałam każde słowo. Shioko kilkakrotnie przechodziła koło mnie, a ja za każdym razem zastanawiałam się, czy powinnam jej pomóc, ale za każdym razem znikała, zanim zdążyłam się namyślić. Piekło zaczęło się, gdy ktoś, najprawdopodobniej Heather czy Dexter, posłali ją po Mińska. Do tego czasu zebrało się sporo gapiów i obserwowali sytuacje. Nikt nie spodziewał się takiej rozrywki tak późnym wieczorem. Dyrektor wkroczył w zamieszanie i zlustrował całą sytuacje wzrokiem, dłużej skupiając się na Jane i Jamesie. Jego warga zadrżała niebezpiecznie, zanim zaczął się wydzierać:
– Ja pierdolę, bezczelne bachory, nie macie co robić po nocach, więc szlajacie się gdzie popadnie, kurwa czyjakolwiek mać. – Jeśli ktoś jeszcze spał, to właśnie się obudził. – Życie ci niemiłe?! Latasz po nocy, szukając jakiegoś pierdolonego zwierzyńca?! Gorzej, wzięłaś to cholerstwo do pokoju. Myślisz, że my przepisy to przez przypadek mamy? – Tym razem najechał na Jane. Wziął głęboki oddech, po czym kontynuował swoją tyradę – TAK? Bo wcale, wcale głupia szuja nie mogła cię zajebać w nocy. Wcale. Ani ciebie, ani twoich koleżanek z pokoju. Zaprószyłby ogień, co, do cholery?! Udusiłybyście się we własnym pokoju, a wiesz ile to zbędnych papierków byłoby dla mnie do wypełnienia?! – Z tym duszeniem to akurat prawda. W momencie, w którym smok wyleciał przez okno, właśnie miałam iść spać na korytarzu. Potem i tak poszłam na korytarz, ale nie żeby spać, tylko przyglądać się całej sytuacji. Czy dzisiaj umarł i mój nos, i moje uszy? Na to wyglądało. Brakowało tylko, żeby mi ktoś na ogon nadepnął. Ta myśl była tak nagła, niedorzeczna, lecz prawdziwa, że niemal zachichotałam. Zdążyłam jednak się ugryźć boleśnie w wargę, co skutecznie odwróciło moją uwagę od śmiechu. Wolałam nie zwracać na siebie uwagi rozwścieczonego dyrektora. W końcu na korytarz wtłoczyli się również nauczyciele, przez co Mińsk zwrócił się na nich – Pokoje sprawdzać. Wszystkie. Wszystkie nielegalne rzeczy, jakiekolwiek zapalniczki, alkohol, papierosy, cokolwiek, co wskazuje, że się gzą po kątach, zrozumiano? Zapisywać, co z którego pokoju.
Wygonili wszystkich z korytarza do stołówki. Poszłam w towarzystwie Shioko i mrużyłam oczy w kierunku wszystkich, którzy posłali jej choć ukradkowe spojrzenia. Obawiałam się, że zaczną się komentarze o tym, że poszła po dyrektora. Dziewczyna była w szoku, nie mówiła wiele. Zaprowadziłam ją do jednego ze stolików. Siedział przy nim już jasnowłosy chłopak z samorządu, ale nie zwróciłam na niego uwagi. Myślami wróciłam do przeszukań. Co za szczęście, że nie jestem uzależniona od nikotyny. Kiedyś zwyczajnie nie było mnie na to stać, a teraz nie czułam potrzeby. Czy ja w ogóle miałam coś niedozwolonego? Miałam nadzieję, że nie przyczepią się do moich nożyc krawieckich bądź igieł. Na te pierwsze całymi miesiącami sprzątałam po godzinach. Chyba oprócz wątpli... Zaraz, zaraz... Czy kondomy, które moja mama zdołała mi wcisnąć liczyły się jako nielegalne? Co prawda nie czułam pociągu seksualnego ani do mężczyzn, ani do kobiet, jednak moja mama głęboko liczyła na to, że przyprowadzę do domu bogatego mężczyznę. Ale małych kociątek nie chciała. Boże, żebym tylko je wyrzuciła... Zdecydowanie chciałam to zrobić, ale nie byłam pewna. Majaczyło mi jakieś mgliste wspomnienie jak wrzucam paczkę do śmieci, ale nie mogłam mieć pewności. Musiałam się dowiedzieć czy kondomy w ogóle liczą się jako nielegalne przedmioty.Rozejrzałam się wokół. Jasnowłosy chłopak z samorządu nadal siedział przy naszym stoliku. Przysunęłam się dyskretnie w jego stronę. 
– Mam pytanie odnośnie tych zakazanych przedmiotów... – urwałam lekko zażenowana – Chodzi o kondomy. Czy one się liczą jako nielegalne przedmioty?
Kąciki jego ust uniosły się, jakbym właśnie opowiedziała świetny kawał.

<James? XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis