poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Od Mińska, CD Shioko

To był naprawdę miły wieczór, niekoniecznie zalany w trupa, ale za to spokojny, choć pozbawiony miłego towarzystwa pewnej hybrydy gówniarza-kurdupla. Wcale mi go nie brakowało. Wcale, tylko było jakoś nadzwyczajnie cicho w gabinecie, a przyzwyczaiłem się już do zasypiania przy zmęczonych pomrukach i westchnięciach smarkacza. 
– Ja pierdolę, bezczelne bachory, nie macie co robić po nocach, więc szlajacie się gdzie popadnie, kurwa czyjakolwiek mać – wykrzyczałem, wchodząc do pomieszczenia – Życie ci niemiłe?! Latasz po nocy szukając jakiegoś pierdolonego zwierzyńca?! Gorzej, wzięłaś to cholerstwo do pokoju. Myślisz, że my przepisy to przez przypadek mamy? TAK? Bo wcale, wcale głupia szuja nie mogła cię zajebać w nocy. Wcale. Ani ciebie, ani twoich koleżanek z pokoju. Zaprószyłby ogień, co, do cholery?! Udusiłybyście się we własnym pokoju, a wiesz ile to zbędnych papierków byłoby dla mnie do wypełnienia?! – Zwróciłem się w końcu do nauczycieli, decydując się nieco chłonąć. – Pokoje sprawdzać. Wszystkie. Wszystkie nielegalne rzeczy, jakiekolwiek zapalniczki, alkohol, papierosy, cokolwiek, co wskazuje, że się gzą po kątach, zrozumiano? Zapisywać, co z którego pokoju. – Dobra, zrobić szybki ogar, bilans strat i zysków. M.S.JH.2 pocieszał ledwo żywą F.K.JP.1. F.S.HW.2 ledwo ogarniała, próbując usypiać jakąś małą bestię. Zamrugałem kilkukrotnie, wzdychając głośno. Pitolony, czarny hadlet verillo, czyli zapierdolę. Stopniowo pojawiało się coraz więcej ludzi, kolejne bachory.
– Słuchać, bachory – zabrałem głos. – Cisza nocna zmieniona do dwudziestej drugiej. Jeżeli KOGOKOLWIEK zobaczymy poza pokojem, wydalamy ze szkoły, zrozumiano? Jeżeli zobaczymy zwierzaki panoszące się bez rejestracji, wydalamy. Jeżeli ktoś nie ma na coś pozwolenia, trzymacie dragi, fajki, alkohol, będą kary i módlcie się, żebyśmy niczego nie znaleźli, zrozumiano?!

x X x

Dzieciaki rozwrzeszczane, zaspane upchaliśmy do pokoi, a razem z resztą nauczycieli zajęliśmy się bezpośrednich sprawdzaniem co i jak. I oczywiście, od razu znaleźliśmy kilkanaście zakazanych przedmiotów. 
— Czyje to papierosy? — zapytałem, wpatrując się w trzymane przez niską, różowowłosą dziewczynę fajki. 
— M-Moje — odpowiedziała, spuszczając głowę w dół.
— Oddawaj, F.K.SN.2  — warknąłem, a smarkata posłusznie podała mi fajki. — Od jutra szlaban, dwa tygodnie. Przyjdź do mojego gabinetu wieczorem — prychnąłem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis