wtorek, 29 sierpnia 2017

Od Mińska, CD Alex


— Dobrze, Adam. Będę jutro o siedemnastej, odpowiada ci? Czy może będę przeszkadzał, bo sprowadzisz sobie kolejną osobę, którą potraktujesz jak pierwszą lepszą dziwkę, myśląc, że nie ma uczuć i nie myśli? Nie jestem zabawką do upijania i pieprzenia, do chuja. Wyzywasz mnie od dzieciaków, a sam nie zachowujesz się lepiej. — Smarkacz wyszedł na korytarz, trzaskając drzwiami, dosyć wyraźnie dając upust wszystkich swoim emocjom. Wolałem nie podchodzić do niego w obecnym momencie, nie, gdy bachor znajdował się w takim stanie. Inną kwestią był fakt, że miał prawo czuć się w ten sposób. Wykorzystany? Cudownie, Adam, zrobiłeś naprawdę spory progres w kwestii relacji międzyludzkich, skoro powoli zacząłeś widzieć problem. Dużo roboty papierkowej, mało ogaru, ale czy było w ogóle czym się martwić? To ledwie piąta szkoła o takim prestiżu w ósmym uniwersum, która skupiała wszystkie nacje niezależnie od rasy i formy, a z tego, co wiedziałem, oficjalnie regulamin uczelni wyższych dostosowano przede wszystkim pod Uniwersytet Latający. Cholerną, wielką kopułę, która krążyła w chmurach nieopodal stolicy Cesarstwa Anory, będąc perłą w morzu, istną kulturową samochwałką. Dobra, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Piwo się nawarzyło, piwo trzeba wypić i tyle. Podniosłem się do siadu, szukając wokoło ubrań. Mruknąłem coś niezrozumiałego pod nosem o głupich smarkaczach, bachorach i dzieciakach w jednych, następnie zacząłem kompletować garderobę, która znajdowała się w dziwnych i dziwniejszych miejscach. W końcu, już ubrany, ruszyłem do swojego pokoju, żeby się odświeżyć w spokoju. Zająłem się papierkową robotą, naprawianiem tego całego bajzlu dzieciaków, mając nadzieję, ledwo zauważyłem, kiedy chłopak wbił do pomieszczenia, ale doskonale zdawałem sobie sprawę, że pukanie na pewno bym usłyszał. 

— Siedemnasta, przyszedłem posprzątać.— Zacisnął usta w wąską linię. Spojrzałem na niego mrużąc oczy, następnie machnąłem dłonią w kierunku środków czyszczących, które stały nieopodal kanapy, w wiaderku.
— Tym razem porządniej ogarnij książki — rzuciłem, wracając do papierologii. Zagłębiłem się w tabelkach, kosztach i dofinansowaniach, zastanawiając się, czy całkowite przebudowanie uczelni byłoby dobrym pomysłem. Na pewno trzeba będzie zmienić mundurki, zmodernizować zasady, przemyśleć o wielu innych rzeczach. Zerknąłem kątem oka na chłopaka, który stał przy biurku, nie poruszając się w stronę szmatek i reszty. — Na co czekasz? — zmarszczyłem brwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis