Dziewczyna krzyknęła coś, czego nie zrozumiałam i po chwili zniknęła z okna, zostawiając mnie samą. No nic, poczekam, może pojawi się ktoś jeszcze. Bezpośrednio do pokoi nie chciałam wchodzić, mogłabym nakryć kogoś w złym momencie albo po prostu obudzić, czy przerwać ważną pracę. Wolałabym tego uniknąć, tym bardziej, że mało kogo znałam. Właściwie, byłabym ich w stanie policzyć na palcach jednej ręki, o ile mówimy tylko o osobach, z którymi urządziłam sobie dłuższą pogawędkę.
Ku mojemu zdziwieniu, dziewczyna z okna po chwili znalazła się obok mnie. Na szyi miała zawieszoną lornetkę, a szalik owinęła wyjątkowo niedbale, zapewne w pośpiechu. Uśmiechnęłam się na jej widok, może jednak nie będę skazana na walkę z mapami w pojedynkę.
— Kchem, więc już bez zdzierania gardła, jeśli szukasz Jamesa, to wprowadza uczniów. Jeśli nie, to przepraszam za moją nieuprzejmość i spytam, czy w czymś ci nie pomóc — odezwała się dziewczyna. Jakim cudem pomyślała, że szukałam Jamesa? Nawet, jeśli podświadomie miałam nadzieję, że jakimś cudem go tu znajdę i będziemy mogli spędzić razem chwilę więcej, to przecież nie mogła tego wiedzieć. Esper czytający w myślach? Najgorzej, mam nadzieję, że nie... Zgaduję, że moja twarz zrobiła się czerwona jak burak, a nosek lekko zmarszczył na znak zawstydzenia. Oby to nie wyglądało aż tak komicznie, jak zazwyczaj...
— W takim razie mogłabyś mi pomóc dojść do miasta? — zapytałam, pomijając kwestię blondyna (te loki, kurczę). Dziewczyna kiwnęła głową, rozglądając się dookoła. Gestem ręki nakazała, żebym poszła za nią.
— Tak właściwie nie łatwiej byłoby skorzystać z autobusu? — zagadała nastolatka po chwili spaceru.
— Raczej nie, działają na mnie usypiająco i boję się, że mogłabym przegapić stację, co się wcześniej już zdarzało — odpowiedziałam, uśmiechając się najserdeczniej jak potrafiłam. — Skoro czeka nas dłuższa przechadzka, Hanabi jestem, dla przyjaciół Hanka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz