— Kiedy ja naprawdę nie wiem, co byłoby słuszne. Co do ofert, faktycznie nic nie ma... Albo jestem za młoda, albo byłabym w stanie spłacić co najwyżej kawałek szkła z kuraletu do końca szkoły.
Przyjrzałam się chłopakowi. Długowłosy blondyn, całkiem umięśniony. Nic dziwnego, że łamał serca tylu kobietom. Byłam szczerze w stanie stwierdzić, że jest całkiem przystojny. I równocześnie założyć się, że jest gejem, bo mało jest przystojnych, którzy lubują w dziewczynach.
— Naprawdę nie warto — powtórzył już któryś raz. Wiem, że nie warto, ale wyrzuty sumienia zeżrą mnie od środka. Jednocześnie w gazetce praktycznie nie było ofert i co najwyżej mogłabym zacząć hodowlę jakichś nielegalnie pozyskanych stworzonek. Spojrzałam ponownie w stronę gazetki i zamknęłam ją, wbrew pozorom czując ulgę.
— Chyba lubię to miejsce, muszę tu przychodzić częściej — wyznałam, zmieniając temat. Spojrzał się na mnie z rozbawionym uśmiechem, jakby uważał mnie za wariatkę. Samo miejsce było oświetlane jedynie przez świecie i małe lampki gdzieś w rogach. Niektóre książki znikały na moich oczach, jakby wcale nie chciały być dotknięte, a co dopiero przeczytane. Kto wie, co skrywają? Chciałabym się kiedyś dowiedzieć. Górował brązowy, chociaż w niektórych miejscach również inne ciepłe kolory, jak czerwony. I ta cisza. Tajemnicza cisza, która wydawała się być tu od zawsze, jakby była przyjacielem tego pomieszczenia. Zostanę stałym bywalcem, przeczytam każdą książkę, która się tu znajduje. — Swoją drogą, wybrałeś już rozszerzenia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz