— Chyba masz rację... — powiedziałam, zaczynając w końcu na dobre posiłek. Szczerze mówiąc, od początku pobytu tutaj jakoś bardziej polubiłam szkołę i wolałam dni, w które zajęcia jednak się odbywały. Na pewno zajmowały trochę czasu, co na pewno było lepsze od siedzenia w pokoju, czy na ławkach przed szkołą. Ah, właśnie, muszę wybrać rozszerzenia... Problem w tym, że żaden przedmiot nie sprawia mi wyjątkowej trudności (pomijając egzaminy semestralne, na które przyszłam zaspana i spóźniona), a żadnego nie lubię ponad inne. Prawdopodobnie ostatecznie i tak wybiorę coś, co mi polecą. A może jednak powinnam być bardziej samodzielna? Wybór rozszerzeń to dość poważna rzecz, bo pewnie nie będę mogła z nich zrezygnować albo zamienić, co oznacza, że będę na nie skazana aż do końca nauki w tej szkole. Właściwie, wcale nie chcę końca edukacji tutaj. Pierwszy raz trafiła mi się placówka, gdzie wszyscy są w porządku i na korytarzu nie górują przekleństwa. Może powinnam przez przypadek nie zdać? Chociaż to pewnie przypięłoby mi łatkę wagarowicza, czego bym nie chciała, bo wystarczą mi wcześniejsze wybryki. Cholera, Shioko, za dużo myślisz.
— Tak właściwie... — kontynuowałam temat. Nie będzie zły? — Kilka tygodni wcześniej weszłam spóźniona na lekcję — tak, brawo, mów to członkowi samorządu — a nauczyciel nic nie powiedział. Na dodatek ani razu nie wybrał mnie do odpowiedzi, chociaż kilka razy się zgłaszałam. Na dodatek egzaminy poszły mi słabo, więc powinien mieć powód, żeby zapytać właśnie mnie... Myślisz, że to przypadek? Jestem przewrażliwiona?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz