Od umówienia się. Zastanówmy się nad wolnym terminem... Zapewne najlepiej byłoby wieczorem, do dwudziestej, bo notatki niewygodnie uzupełnia się po nocach. Dodatkowo przed egzaminami końcowymi wypadałoby się pouczyć, co oznacza więcej czasu w bibliotece, to znowu równa się godzinom przesiedzianym przy tych tajemniczych książkach. Czasami też chciałabym przejść się do miasta, może do kawiarenki, skoro mają tam lepsze jedzenie, niż w szkolnej stołówce. I może chciałabym się rozejrzeć za jakimś zwierzątkiem, przecież ostatecznie za kuralet płacić nie będę. Któregoś weekendu trzeba też urządzić sobie krótki wypad do ojca, o ile mi dyrektor pozwoli, bo jednak dawno go nie widziałam i trochę mi go brakuje... I chyba powinnam pochodzić trochę po okolicy, to już rok w szkole, a ja nadal nie poprawiłam orientacji w terenie. I z kimś wyjść, tak o, żeby podtrzymać przyjacielskie kontakty. Hm, może warto też przychylniej spojrzeć na tutejsze dziewczyny i spróbować z którąś bardziej? Szczerze, na żadną ze współlokatorek nie patrzyłam nawet w ten sposób, a z resztą w większości rozmawiałam jedynie na przerwach.
— Tak właściwie mogę zacząć nawet za godzinę, czy dwie, bo nie mam żadnych planów. — Uśmiechnęłam się zachęcająco, po czym ściągnęłam okulary. Przez te kilka godzin najwyraźniej jeszcze nie będą potrzebne. — To jak?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz