Dar się uaktywnia, mówisz? Minimalnie miałoby to sens, w końcu do tej pory nie miałam żadnych szczególnych zdolności. Jednak odkąd pamiętam, cała rodzina posługiwała się jedynie kilkoma, powtarzającymi się zresztą, które pomagały co najwyżej w szybszym posprzątaniu pokoju albo napisaniu testu. Szczerze mówiąc, ojciec chyba nigdy nie używał swoich umiejętności, o ile takowe posiadał. A na pewno mi o nich nigdy nie mówił. Kto wie? Może jednak trafiło mi się coś, co bardzo mi kiedyś pomoże? Czy może jednak będzie to coś, co będzie mi bardzo przeszkadzać, bo nie będę w stanie tego kontrolować? Tyle pytań przebiegało mi przez myśli, a przecież nadal nie wiedziałam, czy on nie był po prostu zbyt zamyślony.
— W jaki sposób mielibyśmy to sprawdzić? Nie czułam nic szczególnego, nawet nie wiedziałam, że mnie nie słychać, jak mam się dowiedzieć, czy to jest coś, co można uaktywnić? — zapytałam. Prawdopodobnie nawet mnie nie zrozumiał, zawsze mówię zbyt szybko, kiedy się czymś przejmuję.
— Chodź za mną. — Mrugnął do mnie, po czym wstał od stołu, odstawiając talerz na miejsce. Zrobiłam to samo, idąc posłusznie krok w krok obok. Wyszliśmy ze stołówki, a potem skręciliśmy w prawo.
— Co chcesz zrobić? — zapytałam, wchodząc razem z Dexterem po schodach. Kurczę, duży był. Bardzo duży, właściwie z lekka onieśmielał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz