— Wytłumaczę ci najpierw, potem podejmiesz decyzję, co ty na to? — zapytał Dexter. Cóż, skoro nie lecimy na głęboką wodę (czy jak to tam ojciec mówił kiedyś), to czemu nie. Lekko kiwnęłam głową. — Twój umysł zmaterializuje się w formie najbardziej mu odpowiadającej. Może to być pokój, może to być zamek, labirynt, dom, ocean, biblioteka czy po prostu komputer od środka. To w sumie zależy tylko od twojej wyobraźni. Przejrzymy twoje wspomnienia, jak to wyglądało z twojej perspektywy, twoje wejście do klasy i rozmowę ze mną w stołówce... W sumie miałaś jeszcze jakieś wydarzenia, które były, no, wiesz, dziwne?
— Już mówiłam, tamten nauczyciel jakiś czas wcześniej. Innych nie pamiętam, jeśli jakieś występowały — wytłumaczyłam. Dexter przysunął sobie krzesło. Jego wzrost mnie przerażał, nawet siedząc wydawał się tak bardzo wysoki.
— Czas w twoich myślach będzie płynął o wiele wolniej, w rezultacie tutaj to będą jakieś dwie, trzy sekundy. No i nie powinnaś się przemęczać potem do końca dnia — kontynuował wyjaśnienia. Mało z tego rozumiałam, więc tylko przytakiwałam mu po cichu, starając się ukryć zawstydzenie.
— A jak będą wyglądały wspomnienia? — zapytałam dla pewności.
— Będziesz jednocześnie uczestnikiem i obserwatorem — odpowiedział. Cóż, naprawdę wiele wyjaśniłeś. Pomimo strachu, ciekawość była na tyle duża, że nie byłam w stanie teraz zrezygnować. Również przysunęłam sobie krzesło i usiadłam naprzeciw Dextera.
— Co, jeśli będę chciała przerwać? — zapytałam. Czy coś takiego mogłoby się nigdy nie skończyć? Co jeśli nie będzie chciał przerwać i będziemy siedzieć tak wieczność, podczas, kiedy on będzie zgłębiał moje największe tajemnice? Może jednak nie powinnam była mu ufać?
— Powiedz coś wtedy. Na przykład nazwę owocu albo firmy. — Uśmiechnął się. Okej. Czyli da się łatwo i przed czasem skończyć to coś, nic dalej się nie stanie, a Dexter nie rozmyślał przez cały rok o skończeniu mojego życia.
— To ja chyba... To ja jestem gotowa — powiedziałam, jakby nie do końca pewna swoich słów. Wyprostowałam się i uniosłam głowę, patrząc mu prosto w oczy.
Nagle poczułam coś dziwnego. Jakby mrowienie, a jednak przyjemne, chociaż trwało może ułamek sekundy. Próbowałam coś zobaczyć, ale wszystko było ciemne, widziałam jedynie jakieś kształty. Po chwili mrok zaczął ustępować, a ja zauważyłam jakieś kształty. Prostokąt, a może jednak kwadrat? Przejaśniło się jeszcze trochę, ostatecznie ciemność zastąpiła różowa poświata. Dokładnie widziałam meble, ale nie było podłogi ani sufitu. Niektóre szuflady były otwarte i wystawały z nich jakieś wydruki. Czy... Czy to było wnętrze mojego umysłu? No nieźle...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz