— Sprawdzić twój umysł — odpowiedział spokojnie. Sprawdzić umysł. Wypowiedział to tak, jakby robił to codziennie, jakby każdego dnia czytał komuś w myślach. Nie przerasta go to? Już dawno wszystkie informacje by mi się pomieszały, a głowa pewnie bolałaby codziennie. No i... Skoro miał zamiar zagłębić się w moim umyśle, to czy nie dowiedziałby się wtedy o mojej orientacji, o kradzieżach, do których posuwałam się w dzieciństwie, o tamtej okropnej nadwadze i, co najgorsze, o moim wewnętrznym obrzydzeniu do mężczyzn? Pieprzone krzesło...
— Przysięgam, bez żadnego ogarniania twoich prywatnych spraw, jedynie spróbujemy dociec co ci jest — wytłumaczył od razu, jakby już zaczął przetrząsać moje myśli. Nie ukrywam, taka możliwość lekko mnie przerażała. Kto wie, czy nie kłamie? Może tak naprawdę będzie mógł dowiedzieć się o wszystkim, co się kiedyś stało? O wszystkim, co zrobiłam, co powiedziałam? Na samą myśl o tym przeszły mnie dreszcze, a jednak nie byłam w stanie teraz zrezygnować, skoro sama chciałam się wszystkiego dowiedzieć. To tak, jakby wyjść od dentysty w połowie wyrywania zęba. Skoro zdecydował się pomóc, to tę pomoc trzeba przyjąć, niezależnie, w jakiej by nie była postaci. Ledwo nadążając, pokonałam ostatni schodek i dobiegłam do Dextera, który zatrzymał się przed jakimiś drzwiami, nawet nie wiem na którym piętrze. Nie kojarzyłam tej części szkoły, może ze strachu?
— Gotowa? — Posłał mi zachęcający uśmiech.
— Boję się — powiedziałam, któryś raz już dzisiaj wgapiając się w swoje stopy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz