Oho, jaśnie pan w końcu zdecydował się odwrócić w moją stronę. Pff, na dodatek ma problemy.
— Jakbyś wcale mnie nie ignorował... — powiedziałam, siadając obok. Był niesamowicie wysoki. Na pewno wyższy o dwie głowy ode mnie, o ile nie jeszcze więcej. — Po prostu jest niedziela, nie ma nikogo innego na stołówce, pomyślałam, że może pogadamy. Chyba, że ci się spieszy.
— Zacznijmy od tego, że cię nie ignorowałem.
— Tak, wmawiaj mi. Trzykrotnie wypowiedziane zdanie, a ty go nie ignorowałeś. Może powiesz, że nie słyszałeś? - Uśmiechnęłam się ironicznie, dość mocno zdenerwowana. W końcu kłamał w żywe oczy. Chociaż... To jego zdezorientowanie na twarzy nie mogło być udawane. — Bo słyszałeś, prawda? — dodałam niepewnie, czując jak trzęsą mi się ręce. Gdyby jednak nie słyszał... Coś nie tak jest ze mną, czy z nim?
— Nie — odpowiedział łagodnie. Co jest, Shioko, co się z tobą dzieje? Wlepiłam wzrok w talerz, który nadal był pełen jedzenia. Momentalnie głód i zmęczenie przestały mi doskwierać, a w głowie pojawiło się miliony pytań, na które nie byłam w stanie znaleźć żadnej logicznej odpowiedzi.
— Przecież pytałam, czy mogę się przysiąść... Trzy razy, raz prawie krzyknęłam ci to do ucha. Co jest?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz