– Moja wina – przyznała się praktycznie od razu Shioko. Oh. Czułem się z tym... dziwnie? W końcu do popchnięcia kogoś potrzeba tego popychacza. No cóż. – Ale obiecuję, że oddam wszystkie pieniądze, które są potrzebne na naprawę albo kupno nowego, obiecuję, pójdę do pracy, będę robić nagodziny w nocy, szybko wszyściutko oddam, będę sprzątać pokoje za jakiś grosz, cokolwiek, ale na pewno w najbliższym czasie będę mogła oddać wszystkie stracone pieniądze! – Oj. Jest źle. Bardzo źle. Dziewczyna ewidentnie zaczęła panikować, a w końcu przyszedłem z nią właśnie tutaj, by sprawę załatwić potulnie i spokojnie.
– Hej, hej, hej, Shioko – zacząłem powolutku. – Nie bez powodu przyszliśmy tutaj, żebyś miała zaraz wpadać w długi. Od tego jest ten podejrzany bank w mieście, tam proszę, droga otwarta. – Przewróciłem oczami, wspominając o ostatnich ogłoszeniach w gazetce szkolnej. Niektóre były... podejrzane, ale hej, przynajmniej Hera nie skarżyła się, że nie ma w ogóle pieniędzy na rozwój klubu. – Shioko, spokojnie, oddychaj, nie ma się czego obawiać. Heather z chłopakami wszystko ładnie załatwi, a ty nie zgubisz ani jednego różowego włosa ze swojej głowy. I nie będziesz musiała sprzątać pokojów. – Uśmiechnąłem się i przeniosłem wzrok na członków samorządu. – Bo mieliście chyba już takie przypadki, prawda? – Podniosłem prawą brew. Miejmy nadzieję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz