Poszerzyłam uśmiech, czekając aż dziewczyna wróci myślami na ziemię. Sama często dryfowałam pośród chmur, więc nie miałam jej tego za złe. Zwłaszcza, że niektóre moje myśli jeszcze obracały się wokół innych spraw.
– Masz w sumie rodzeństwo? – powtórzyłam pytanie i dopiłam w międzyczasie herbatę. Nie powiem, byłam odrobinę zaskoczona, że jest jedynaczką, ale przecież nie musiałam mieć racji. Pokręciłam przecząco głową, ale przez jedną, krótką sekundę się zawahałam. Moje alter ego zmarszczyło brwi, a ja uśmiechnęłam się ciepło na wspomnienie Walliego. Co prawda nie był moim bratem, ale był dla mnie jak brat.
– Tylko Marvill, choć chwilami zastanawiam się, czy tak naprawdę nie miałam dwóch braci – zaśmiałam się cicho, mimo woli coraz bardziej poszerzając uśmiech. Na chwilę odrobinę zblakł, ale to tylko na chwilkę. Prawie naprawdę miałam drugiego brata. – Nie żeby mi Marvill nie wystarczał – dodałam z lekkim rozbawieniem. Marvill był najlepszym bratem na świecie, pomijając jego nadopiekuńczość, strzelbę i lustra. Jednak mimo wszystko to najlepszy brat na świecie.
– Tak właściwie jest dla mnie wszystkim. – Nie miałam zamiaru się rozczulać czy zaczynać wspominki. Te słowa wyleciały z moich ust, zanim zdążyłam się nad nimi zastanowić. W sumie nie miałam nad czym się zastanawiać w tej kwestii. Czy przesadzałam? Może. Nie wiem. Zaczęłam nerwowo bawić się frędzlami szalika. – Od dawna jesteś w uniwersytecie? – powiedziałam pierwsze, co mi przyszło do głowy. Ekhem… Niezbyt subtelne zamazanie swoich poprzednich słów, ale zawsze jakieś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz