Niewiele rozmawiałam z Fintanem, mimo że dzieliliśmy pokój i chodziliśmy do jednej klasy. Po prostu jakoś ciągle się mijaliśmy, do tego Marvill wszystkim rzucał mordercze spojrzenia [za co przeważnie zarabiał ode mnie sójkę w bok oraz liścia z pluszowej łapki Vladdy’ego]. Przynajmniej Amigo grzecznie się nie ruszał, leżał na swoim miejscu i tylko od czasu do czasu niemo się ze mną komunikował. Ale wracając, nie znałam bruneta zbyt dobrze [prawie wcale], więc nieco się zestresowałam, gdy wczoraj James zakomunikował, że będę razem z nim rozwiązywać problem biblioteki. Mimo wszystko starałam się myśleć optymistycznie i trzymać się dobrych myśli. Do momentu, w którym przemoczeni staliśmy w milczeniu przed drzwiami z niepasującymi kluczami. Zaklęłam w duchu, zasłaniając się szalikiem przed deszczem i zgarnęłam mokre kosmyki za ucho. Fintan spróbował otworzyć drzwi jeszcze raz. Nie udało się. Ponownie zaklęłam, ale tym razem pod nosem, cicho, niewyraźnie. Bardziej przypominało to niewyraźny zlepek słów. Zmrużyłam oczy, zastanawiając się, co począć w tej sytuacji.
– Co robimy? – Wzdrygnęłam się na dźwięk jego głosu, wracając do otaczającej mnie rzeczywistości i skierowałam wzrok na swojego towarzysza. - Wyważamy? Idziemy do Jamesa? Coś innego?
Uśmiechnęłam się nerwowo. Wyważanie było zbyt drastyczne, a zniszczenia na starcie raczej nie były wskazane. A zanim byśmy dostali odpowiednie klucze, zmoklibyśmy do suchej nitki w tej ulewie. Więc pozostało ewentualnie coś innego, ale co to mogło… Oh. No tak.
Pogrzebałam w kieszeniach i znalazłam dwa spinacze oraz wsuwkę do włosów. Idealnie. Chociaż nie spodziewałam się, że będę próbowała się gdziekolwiek włamać w swoim pierwszym miesiącu nauki. Cóż… Okoliczności wyjątkowe.
– Pozwolisz, że spróbuję? – spytałam niepewnie, wyginając drucik, a chłopak odsunął się, robiąc mi miejsce. Wzięłam głęboki wdech, opanowując drżenie dłoni. Przecie nie robiłam tego pierwszy raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz