niedziela, 18 czerwca 2017

Od Shioko, CD Marvill

– Psychol? Oj nie, nie zrozum mnie źle... Nie jestem szalona. Jestem artystą. To kompletnie co innego. – Gadał od rzeczy. Do artysty brakowało mu przynajmniej kilka kilogramów mózgu. Potem mówił coś jeszcze, ale przestałam go słuchać. Nie ukrywam, nieco zirytował mnie fakt, że kompletnie zignorował ugryzienie. Byłam wręcz pewna, że zostawi mnie, jeśli posunę się do czegoś takiego. Ah, nie, zwyczajnie go to nie wzruszyło, a ja ogłupiłam się na oczach kilkunastu osób, których, swoją drogą, wcześniej nie widziałam.
Pociągnął mnie w stronę drzwi. Próbowałam się zapierać, krzyk na nic by się już nie zdał. Ktoś spróbował nawet iść w naszą stronę, ale w połowie drogi zawrócił z miną przestraszonego psa. Marvill ostatecznie wypchnął mnie za drzwi, poza pole widzenia kogokolwiek i zaczął prowadzić pustymi korytarzami. Cóż, wszyscy byli na stołówce albo w drodze na nią - kompletnie gdzie indziej. Nauczyciele jadali w kompletnie innym budynku - nie było kogo poprosić o pomoc w próbie obrony. Pomimo z lekka kobiecego wyglądu, w rękach miał niezłą siłę i mniej więcej po minucie zaprzestałam wyrywania się. OH. Znałam tę drogę doskonale. Biblioteka. Niezależnie od miejsca, w które mnie prowadził, nie było szans na ucieczkę. W najlepszym wypadku - dostanie się nam obojgu. O ile przeżyję tę niesamowicie straszną, ale też z jakiegoś powodu ciekawą konfrontację. Zdecydowanym ruchem otworzył drzwi biblioteki. Oj, byłam pewna, że jest zamknięta. Pchnął mnie do środka, zastawiając wyjście swoim ciałem. Spojrzałam mu prosto w oczy, szukając odpowiedzi. Nadal trzymałam się wersji, w której prawie nie zawiniłam.
– Więc... – odezwał się w końcu, jednak jego głos przybrał całkowicie inną barwę, niż wcześniej, przy ludziach – może mi teraz ładnie, potulnie wyjaśnisz, jak poznałaś Pel? Czemu ją zawołałaś na stołówce? Chcesz kontynuować z nią znajomość w jakikolwiek sposób?
Ugh. Pel. Pel, Pel, Pel. Nawet nie pamiętam jej pełnego imienia... Zdecydowanie miał obsesję na punkcie swojej siostry. Ciężko było mi uwierzyć, że to jedynie troska. W końcu... troszczenie się o rodzeństwo, czy kogokolwiek bliskiego, też ma jakieś granice.
– Na pierwsze pytanie odpowiedziałam kilka minut temu – zaczęłam się tłumaczyć. Oh, jak nisko upadłam, skoro tłumaczę się komuś jak pięcioletnie dziecko? – Chciałam z nią pogadać, po prostu nie znam jeszcze wielu osób – ciągnęłam. – No i... tak, zamierzam, jak z każdym uczniem tej szkoły zresztą. Z tobą również. – Uśmiechnęłam się, pokazując w uśmiechu zęby. Zdecydowałam się nie wspominać o sytuacji nad stawem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

.
.
.
.
.
.
template by oreuis